Ciemna przemiana – upadek dusz ludzkich

Proces upadku i degradacji – Ciemna przemiana

Ciemna przemiana, w odróżnieniu od przemiany jasnej zwanej angelizacją lub dewaizacją, to proces upadkowej, degradacyjnej przemiany energetyczno-duchowej struktury człowieka, podczas którego cała duchowa istota ludzka zostaje wypisana z dobrej, boskiej energii jedynej i przemianowana na złą energię przeciwną, ze światła na ciemność, przez co raz na zawsze zostają zerwane wszelkie więzy z boskimi przestrzeniami duchowymi, które stworzyły boskiego ducha i ludzką duszę. Jeśli duch (nous, dźiwa) zostanie wypisany z Archiwum Stworzenia, z Księgi Życia, nawet Bóg Stwórca, Brahman, nie będzie w stanie odzyskać go dla tego świata. Nie dlatego, że Bóg Stwórca nie dysponuje taką Mocą, ale dlatego, że sam nie zaprzecza Prawom, na których całość zbudował. Skala szarości może uprzytomnić jaki stan aury, z tych najciemniejszych, pokazuje całkowity upadek duszy ludzkiej i odcięcie od boskiego ducha.

ciemna-strona-mocy

Ogólnie proces demonicznej ciemnej przemiany dotyczy czterech parametrów: wzorców energetycznych, które decydują o stanie fizycznym materialnego ciała (zdrowiu), kodów świadomości, albo raczej myślenia, gdyż to określenie odnosi się nie do mocy „nici”, ale do potocznie zwanego myślenia, oraz dotyczy także ciała duchowego i ponadduchowego. Degradacja tych poszczególnych części decyduje o stanie zapisów w Archiwum Dusz, miejscu, gdzie powstał ludzki duch oraz dusza. Tak jak każdy człowiek ma swoją szpitalną metrykę, tak i duch ludzki jest wyposażony w zapis łączący go z całością boskich duchowych przestrzeni, swoistą matrycę stworzenia. Z tym wszakże założeniem, że zapis ten stale się zmienia, odzwierciedlając aktualny stan duchowo-energetyczny istoty ludzkiej.

Jeśli człowiek staje się zły, jeśli duchowe zasady świata dusz (jaźni, dźiwy, atmana, ‚aumakua) mu nie odpowiadają, z wolna zatraca się w znieprawieniu i powolutku przemienia swoją energetykę, dopasowując ją do wibracji, jakie tworzą demoniczne siły ciemności i mroku, mroczne siły chaosu. Gdy proces ciemnej przemiany się zamknie, albo osiągnie poziom całkowitego rozbicia zapisów w Archiwum Stworzenia, dusza i duch zaczynają podlegać prawom tamtego świata. Po śmierci taki człowiek zostaje albo wykorzystany do ataków na innych ludzi, albo rozbity na protoplazmę (unicestwiony), albo po dalszej obróbce, zwanej „kodowaniem” (nowych wartości, nowych energii) zasila armię przeklętych lub jest bezpośrednio przenoszony do świata piekieł (naraka loka). Niemniej w każdym z tych wymienionych przypadków jego los jest nie do pozazdroszczenia, a cierpieniom jego w tym swawolnym stanie duszy nigdy nie będzie końca. Istnieją cztery wtajemniczenia świata ciemności, a ostatnie to Avići, Zagłada.  

Pół biedy, gdy proces ciemnej przemiany zdołał tylko częściowo rozbić zapis w Archiwum Stworzenia. Taki człowiek po śmierci przechodzi proces oczyszczania się i wznosi się na powrót do świata astralnego oraz w końcówce do zamkniętego lotosu Granicy Niebios (świat przyczynowy), czekając na kolejne zejście w ziemskie wymiary bytu (zwykle karman demoniczny jest widoczny). Jest to jednak nieco bardziej skomplikowana sprawa. Jeśli całkowite rozbicie zapisów nie przekroczyło zielonej linii (do 18%), dusza ludzka bez zbędnych formalności przechodzi wprost do astralu. Proces ten jest nieco zawieszony i może trwać jakiś czas, gdyż potrzebne jest odrzucenie niskowibracyjnego ciemnego czy szarego ciała eterycznego.

Takich problemów nie ma człowiek czystego serca, który z ciałem eterycznym stanowi integralną całość. On w całości mknie na zasłużony odpoczynek i nie przechodzi pośmiertnego zamroczenia. Jeśli rozbicie zapisów odczytujemy na niebieskiej linii (18-28%), mamy niewątpliwie do czynienia z człowiekiem, który przejdzie oczyszczanie się. Gdy wartości rozbicia ustalimy na 28-40% (czerwona linia), dusza takiego osobnika trafia do specjalnie przygotowanych światów zwanych piekłami, poniżej Tartaru wedle greckiej mistyki i nauk hermetycznych, gdzie w toku wypalania emocji może on utknąć na bardzo długo. Niemniej i on zostaje zwykle odzyskany poprzez swoje nawrócenie.

Los ludzi, których rozbicie zapisów w Archiwum Akaśa sięgnęło czarnej kreski (od 41%) jest nie do pozazdroszczenia i prócz ogólnego wprowadzenia lepiej tego tematu nie poruszać. Mamy siedem ogólnych poziomów piekielnej mentalności, ale bardziej szczegółowo 21 sfer ciemnych i jedna sfera zagłady, totalnego awići, unicestwienia w nicości. W skali siedmiu planów demonicznych, lustrzanych do anielskich sfer niebios jest to tak zana „ósma sfera”.

Na radiestezyjnej czy psychometrycznej skali ciemnej przemiany widać zasadniczo cztery obszary, które mówią o łamaniu człowieka przez demony mroku, aczkolwiek skala psychometryczna nie jest łatwa do opanowania nawet przez ludzi biegłych w psychometrii radiestezyjnej. Biała kreska na skali jest tu standardem i mówi tylko tyle, że powstało zagrożenie, możliwość przejęcia osoby przez siły zła. Dopiero kolejny zielony obszar, sklasyfikowany jako „człowiek sam może ten proces cofnąć”, daje znać, iż powinna się rozpocząć poważna walka o duchowe przetrwanie. „Uwięzienie w ciele” to już poważna sprawa, ale przy pomocy kogoś życzliwego, kto poda pomocną dłoń i wytrwa w tym postanowieniu, wyjście z kryzysu duchowego jest jeszcze możliwe.

1. Biała kreska – aura jasno-szara; złe siły próbują załamać człowieka na Ścieżce; zagrożenie przejęciem;
2. Zielona kreska – aura zdecydowanie szara; możliwe samodzielne cofnięcie procesu upadku i degradacji;
3. Czerwona kreska – aura brunatna, ciemna; tylko z pomocą mistrza lub przyjaciela na Ścieżce można powrócić;
4. Czarna kreska – aura czarna, buro-czarna; zwykle brak szans na uratowanie duszy; dominują barwy szare, brunatne i czarne (czarny promień). 

krolestwo-demonow-ciemnosci

Jednakże realia świadczą o czymś zupełnie innym, a to dlatego, że zmodyfikowany przez siły ciemności człowiek w niczym nie przypomina siebie dawnego, potrafi być nerwowy, napastliwy, niewdzięczny, totalnie zagubiony i egoistyczny, skutecznie do pomocy innym i prawdziwej duchowości wszystkich zniechęcając. Jeśli na dodatek ma uwalone wzorce energetyczne i myślenie, to z kimś takim na dłuższą metę nikt nie jest w stanie wytrzymać. Trzeba nadludzkiej cierpliwości i wytrwałości, by w kimś takim wzbudzić nadzieję zmian na lepsze, by przypomnieć mu o boskim świetle, boskiej prawdzie i boskiej Mocy, by w jego imieniu walczyć z ciemnymi siłami. Bez konkretnej wiedzy na ten temat i tak wysiłek wszelkich pomocników pójdzie wniwecz.

Kiedy dusza ludzka zostaje uwięziona poza ciałem, nie tylko żaden karmiczny człowiek nie jest tu w stanie nic wskórać, ale i Opiekun, Anioł Stróż musi bezradnie rozłożyć ręce. Tylko siła wyzwolonego Śri Guru (Mistrza Duchowego) lub archanioła jest w stanie wyrwać takiego człowieka z duchowego otępienia. Ale któż z ludzi potrafi wejść z we właściwe układy z Guru czy archaniołem (bóstwem)?

Przy czarnej kresce praktycznie nie ma szansy na uratowanie duszy, a upadła dusza idzie ciemną ścieżką samozatracenia ku Awići, ku unicestwieniu. W bardzo rzadkich przypadkach może się powieść interwencja Sił Wyższych, Guru czy Archanioła, ale znów pojawia się pytanie, gdzie znaleźć odpowiednie do kontaktu z nimi osoby, by zadziałało prawo łaski? Po przekroczeniu czarnej kreski (55%) jest po człowieku, upadek jego duszy jest totalny.

Ponieważ Mistrz, Guru, Awatara lub Awadhuta jest najniższym fundamentem budowli, która otwiera bramy dla „odzyskanych” dusz, ponieważ potrafi wchodzić już w przestrzenie Stwórców Życia, czasem – gdy Bóg na to zezwoli, zwraca ludziom ich zapisy albo wyprowadza z ciemności dusze, które były już definitywnie stracone. Wyposażono bowiem wszystkich prawdziwych Śri Guru, Awatarów i Awadhutów w moc, która pochodzi od Boga, pozwalając korzystać z niej ludzkim Prawem Woli. Przeto robiąc takie rzeczy w niczym nie zakłóca się harmonii Praw, jakie ustalili Ojciec i Matka Stworzenia. Robi się to jednak tylko za zgodą Sił Wyższych, które doskonale wiedzą, czy ten ruch jest sprawiedliwy i korzystny dla nas wszystkich, wiedzą czy jakaś osoba nie wejdzie na ścieżkę mroku ponownie, aby jeszcze więcej szkodzić niż dotychczas.

Boscy Guru wcale nie mają zamiaru niewłaściwie uwydatniać swej duchowej Mocy, chcą tylko wyjaśnić, iż dziwnym zrządzeniem losu mogą w pewnych działaniach być skuteczniejsi niż znacznie potężniejsze i o niebo od nich mądrzejsze siły uczonych i teologów. Nieraz przecież Śri Guru odprowadza istoty znacznie potężniejsze od sił kapturowych i zamyka przestrzenie, o których sam nawet niewiele jeszcze wie, a tylko tyle, aby je identyfikować i móc odeprzeć zakusy sił ciemności. Na szczęście wychodzi to zwykle lepiej i pewniejsi są też w podobnych działaniach dążący do poznania szczerzy uczniowie. Choć pewnych rzeczy nigdy nie zrobią, i na szczęście, to i tak z wolna stają się filarem wielkich przestrzennych przekształceń.

Proces ciemnej przemiany adepta duchowej Drogi Doskonałości może mieć dwojaki charakter i przez to często bywa źle odbierany. Niszczenie ducha ma bowiem dwa warianty: albo niszczy się człowieka egzystencjalnie, karząc go za trwanie przy otwartym sercu, albo wyposaża w moce grzeszne, by poprzez niego łamać ten świat. W pierwszym przypadku spotkamy się z człowiekiem zawieszonym w życiu, często rozłożonym przez choroby i otoczonym przez nieciekawych ludzi, w drugim możemy odnieść wręcz odmienne wrażenie, bowiem oto często staje przed nami ktoś ze świecznika, syty, ubrany, mający pokaźne konto i nieliche koneksje. Lecz wystarczy go chwile posłuchać, by ujrzeć zło w ludzkiej postaci, zło mające ten świat w pogardzie, zło wywyższające się nad wszystkich, zło rujnujące tę rzeczywistość myślą, mową i uczynkiem. A że do jakiegoś kościoła zagląda, a że czasem zagra charytatywnie, a że bliskim kupi mercedesa, no cóż, to tylko farsa dla ubogich na umyśle. Ostatecznie katolickiego tyrana Adolfa Hitlera nawet po przegranej wojnie wciąż popierali katoliccy papieże. A co z jego starań wynikło, lepiej nie wspominać, wystarczy pojechać do Oświęcimia, by na własne oczy ujrzeć, jak kilkadziesiąt lat po wojnie znajdujące się tam siły demoniczne są wciąż syte ofiary z krwi milionów baranków, czyli dusz ludzkich!

Często widzimy jakimi ludźmi są osoby uwikłane w cudzołóstwo i wszeteczeństwo, w zboczenia, w zdrady małżeńskie oraz w zdrady duchowe. Z odczytów Kronik Akaśa wynika niezbicie, że taki człowiek bezwzględnie wykorzystuje innych ludzi, czyni w swoim życiu tyle zła, iż nie ma żadnej nadziei, by naturalną koleją rzeczy wrócił na ścieżkę dobra. W oczach ofiary zdrajca jest niemal chodzącym ideałem, który finansowo bardzo dba o rodzinę, a to, że stykający się z nim ludzie wciąż obrywają, że kasuje konkurentów jako mafioso i ciska w przestrzeń tak czarne myśli, iż nic spod nich nie widać, to zwykle mało obchodzi zdradzanych współmałżonków. Na poziomie uczuć wynurza się zwykle historia kobiety pełnej ideałów, uzdolnionej artystycznie, niezależnej, którą całkowicie podporządkował egoista, przeprogramowując swoją energetyką każdy atom jej świadomości. Znamy tysiące podobnych historii, nie będziemy ich tu wszystkich przytaczać.

Ludzie świadomie korzystający z mocy przeciwnej, z demonicznej siły mroku są niebezpieczni, gdyż sama ich moc usidla i podporządkowuje drugiego człowieka niczym diabelski urok, zamykając mu drogę do indywidualnego rozwoju. Siła demoniczna nie zna partnerstwa, tylko bezwzględnie, choć często także niewidocznie wykorzystuje drugą połowę dla swoich celów. Mamy takie przypadki bezwzględnego wykorzystania męża przez kobiety skrywające lesbijskie skłonności i silny instynkt macierzyński, które po urodzeniu i odchowaniu dzieci pozbywają się samca w sposób drastyczny tak z życia swego jaki z życia swych dzieci. Z powodu takich licznych ekscesów uważa się lesbijstwo za zboczenie o wiele bardziej niż tylko z powodu preferowanego sposobu zaspokajania seksualnego.

Nieszczęściem są losy ludzi podłączonych do sił ciemnych, opętanych i usidlanych duchowo w demonicznych pułapkach mroku. Z brutalnie złamaną energetyką, z nałożonymi blokadami i programami swoim zachowaniem przypominają opisanych wyżej, tyle tylko że sami nie są w stanie wyrwać się z krępujących ich kajdan demonicznego zniewolenia. Niczym marionetki idą na zatracenie, choć gdzieś tam w oddali ich dusza błaga o ratunek, o wyzwolenie z nałogów, dewiacji i zboczeń. Nierzadko po „rozpruciu” nałożonej na człowieka iluzji widujemy dusze płaczące na widok Mistrza ze szczęścia, a są to zawsze cudowne chwile w ich życiu.

Demoniczni, zniewoleni mrokiem i chaosem ludzie czynią wiele zła, albo w żaden sposób nie potrafią sobie ułożyć życia, nie potrafią uwolnić się od swego krzyża. Bez sensu kręcąc się w kółko gorzknieją w końcu i stają się tymi, jakich chcą ich widzieć siły ciemności. Często dopuszczają się czynów, za które spada na nich ludzkie przekleństwo, wyrok, zła opinia, często z niczym sobie nie radzą, często w cierpieniu umierają na różne choroby, bo nikt nie zechciał im przywrócić energetycznych wzorców organów. Omotani przez zło giną lub stają się cieniem, często żyją nie swoim życiem.

A przecież Bóg ustami Awatarów wyraźnie podpowiadał, że nie wolno nam nikogo pochopnie sądzić, bo na dobrą sprawę nigdy nie jest wiadomo, co człowieka zmusza do takich a nie innych zachowań. Co jest jego myślą, a co mu podrzucono, co sam uczynił, a do czego go zmuszono. Znamy ojca Pio, włoskiego zakonnika, który przez wiele lat był demonicznie podłączony do sił mroku. Połowę jego życia pochłonęła modlitwa, w której wciąż prosił o zachowanie zdrowego rozsądku. Wiele lat stracił na tej walce, służąc innym najlepiej, jak potrafił. Wyobraźmy sobie, jak byłby szczęśliwy, gdyby ktoś z Watykanu zerwał mu demoniczne podłączenie, a on się wciąż męczył, nie zapominając przy tym o innych.

Mistrz Sathya Sai Baba był za swego życia bardzo odporny na ataki zła. Łamano go przez grzeszne istoty mroku, pomawiano i upadlano jego inkarnację pederastycznymi i pedofilskimi pomówieniami, chociaż to mistrz ceniony w Indii akurat za walkę z pedofilią i innymi zachodnimi zboczeniami. Emocje pedofilów i pyszałków uznających się za Boga, któremu podlegają wszyscy, ale którym nie wszyscy są stanowiły klucz do energetyki ciemnych ataków na Sathya Sai Baba. Oszuści usiłujący zarobić na medytacjach wedyjskich czy pragnący wnieść dewiacje homoseksualne do Wspólnoty Sai zgodnie atakowali i jeszcze atakują Sathya Sai próbując zdeptać boską duszę Awatara. Największe napady sił zła na Sathya Sai Baba rozpętali w latach 80-tych XX wieku pederaści i pedofile ze Szwecji, stąd wiemy czym jest zło w swym zboczeniu. Dlatego widząc innych pomstujących na świat nie wińcie ich za to, ale sprawdźcie, co jest przyczyną takiego ich stanowiska, bo może będziecie w stanie im pomóc.

Pamiętamy przyjaciela Sanghi, który odsłonił nam pewne tajemnice radiestezyjne poprzez odniesienie do tablic, jakie sam otrzymał od Sił Wyższych. Pamiętamy jak dziś jego dziecięcą radość, gdy po wykasowaniu węzłów karmicznych zapętleń rósł w siłę i te zmiany wciąż obserwował, notując je w swoich archiwach. Miał jednak coś w sobie nieprzerobionego, coś, co go ostatecznie złamało: pychę o charakterze mesjanizmu chrześcijańskiego. U każdego sprawdzał pokorę, samemu zapominając o pracy nad sobą i czci dla Guruh. Pewnego dnia pojechał na Jasną Górę z przyjaciółmi, zapowiadając swoje u nas odwiedziny. Niestety, nigdy do nas nie dotarł, bo mrok bardzo ciemnych sił diabolicznych z Jasnej Góry opętał jego umysł.

Jak nam doniesiono, wszystkim opowiadał o tym jak w czasie medytacji w kościelnej nawie zszedł do podziemi i stoczył zwycięską walkę z demonami, zyskując status uświęconego. Za jednym zamachem zmienił przyszłość tego świata i stał się wielkim. Nie musiał już nas odwiedzać ani medytować. Za to na kursie poświęconym pracy z wahadłem, gdzie miał uczyć warsztatowiczów odczytywania na skalach astralnych, nie robił nic innego, tylko opowiadał w kółko tę swoją historie upadku, zmuszając wszystkich do ciągłego odczytywania jego wzrastających duchowych „parametrów”. I taki był koniec naszej przygody z tym skądinąd dobrym i mądrym człowiekiem, który nie zdążył przepracować swoich słabości przed starciem z siłami ciemności. Często takim jest koniec radiestetów i psychotroników, którzy dobrze się z reguły do drogi zapowiadają, ale bardzo marnie kończą, bo za dużo mają pyszałkowatości. Muszą się na dobry początek nauczyć trzymać nauk Guru, lojalnie regularnie praktykować zadane ćwiczenia i nie zbaczać z inicjacyjnej drogi duchowej.

Efekty takiej pozorowanej przez same demony walki z demonami w podziemiach Jasnej Góry są łatwe do przewidzenia: ruch duchowy się rozpada, a potem siły zła przystępują do rozbijania grupy pasjonatów, którzy ledwie zdążyli zamarzyć o ujrzeniu Boga i Mistrzów i miasta świętego, Szambali (Śambhalah). Wpadają koneserzy doznań metafizycznych własnych w sidła iluzji z ręki tego, który pracę sił demonicznych prowadzi z piekieł, ze sfer ciemności i mroku. Nie rzucajmy w nikogo kamieniem, bo siły zła potrafią złamać najdzielniejszych, ale bądźmy ostrożni obserwując ciemniejące aury oraz odganiając czarne aury. Obroną jest wspólne zjednoczenie się całej Sanghi ze Śri Guru, tak aby silniejsi aćarjowie zawsze mogli właściwie doradzić słabszym, a co najważniejsze, wesprzeć ich energetycznym oczyszczającym działaniem. Człowiek zostawiony sam sobie nie ma w tej walce z demonami żadnych szans.

Kto każe negatywnie myśleć i źle kształtować przyszłość 

Poprzez negatywne myślenie umiera moc duchowa oraz psychiczna: nici się wykruszają, a brak wiary i zaangażowania tłamsi nawet te, które zostały. Cele się sypią, tracicie zdrowie, wraca niemoc, pech, czarna rozpacz znów odnajduje cel, a wszystko za sprawą negatywnego myślenia. Lekarstwo: postaw na swoim miejscu Śri Guru, Boga i przyjrzyj się Jego poczynaniom. To, co mówi, to, jak się zachowuje, niech będzie wielką nauką dla ciebie. Metoda ta jest zawsze skuteczna, jeśli jest praktykowana. Jak widać, duchowe zagubienie, lenistwo i zatruciem duszy spowodowana duchowa bezmyślność, swym jadem stoczy każdego człowieka, który ideę braterstwa, równości i jedności zamienia na potrzebę wywyższania się i wykorzystywania drugiego człowieka. Wystarczy ledwie kilka/naście minut poświęcić dziennie na medytację i modlitwę, by Góra, Źródło, Brahman, Bóg Absolut w każdym utrzymał Moc i wsparł go w wysiłkach bycia szczęśliwym i tym szczęściem dzielić się z innymi. 

sciezka-mroku-upadek-duszy

Niewielu wie, że ledwie w 20% tworzymy rzeczywistość potęgą myśli i siłą mięśni, że aż w 80% nasz sukces zależy od energetyki, od pasm wibracji, których istnienia ludzie nawet w sobie nie odczuwają. Wystarczą niewielkie niekorzystne zmiany w osobistych polach energetycznych, by posypało się zdrowie, finanse, relacje z ludźmi, a nawet runęła cała egzystencja. Wiadomym od zawsze jest, że każda, nawet najsłabsza przemiana niesie z sobą nieprzyjemne zawirowania energetyczne, bóle głowy, osłabienia, trudności z koncentracją a nawet sensacje żołądkowe. Od boskiego Śri Guru i duchowej Drogi odpadają głównie ci, co poza zachłystywaniem się duchowością nic na rzecz owej Drogi w sobie nie uczynili. Pośród takich osób jest duży tych, co szukają w grupach jeno okazji do spółkowania zamiast szukać społeczności i okazji do duchowej służby na rzecz Guru, Dharmy i Sanghi.

Demoniczne siły ciemności są prowadzone przez szatana-metodyka, który starannie i cierpliwie rozpracowuje każdego, kto zamierza z nim stanąć do walki. Osoby przez niego „dotknięte” nie potrafią do siebie dojść, a te, które nie medytują się ani nie modlą się, które uważały, że stoją ponad wszystkimi wzrastającymi, podpisały z nim umowy i zatruwają umysły tym, którzy nie są w stanie trafnie ocenić sączonego w duszę jadu (Halahala). Wiele osób zniechęca się do pracy nad sobą, wiele powraca do skostniałej (pseudo)moralności i nic poza ocenianiem innych praktykujących nie są w stanie robić!

Zatopieni w samowyższości, pochwyceni w skrzydła sekciarskich programów ideologicznych typu Opus Dei, Effatha, Tolle, Fronda, Oaza, Neokatechumenat, Odnowa w Duchu Świętym, Taize, Ewangeliczni Chrześcijanie czy RadioMaryja, odmawiają innym prawa do tego, za czym sami do niedawna tęsknili. Odcinając się od świętego miasta Guruh i niebiańskiej świątyni Dewalaja, bo w energetycznym znieprawieniu sami sobie tę bramę zamknęli, wpadli w pułapkę objawień zwodniczych i prorokują teraz innym rzeczy, które uderzają w podstawę pracy nad sobą. Umiejętnie podważają nauki płynące z boskiego miasta Guruh, dyskredytują warsztaty, medytacje i modlitwy, oczerniają mantry i jantry samym sobie przypisując wszystkoznawstwo, bazujące na satanistycznej filozofii moralnej w której nie ma miejsca na jedność ze Śri Guruh, z Awatarami i Awadhutami.

Uwolnienie się spod wpływu złych sił jest sprawą prostą z technicznego punktu widzenia, o ile atakowani ludzie potrafią tak przeorganizować własne widzenie świata, by stać się istotami „przezroczystymi”. Proszę pamiętać, że zło atakuje tylko to, co widzi, to, co stanowi dlań energetyczną strawę: inne zło, emocje, które się aktywizują w negatywnym postrzeganiu rzeczywistości. Wystarczy zweryfikować własną postawę, tworzyć grona tylko życzliwych myśli, natychmiast poniechując te, które noszą w sobie zalążek zła, aby w krótkim czasie tak bardzo wzmocnić się duchowo, tak zdecydowanie odciąć od niskich wibracji, iż zło wymierzone w Guru, Dharmę lub Sanghę będzie zmuszone do odwrotu. Po pierwsze nie zyska już energii, po drugie będziemy dla niego coraz mniej dostrzegalni. Z czasem staniemy się dlań zagrożeniem i zło chcąc nie chcąc będzie zmuszone do odwrotu, ale wróci do tego, kto dawał takim siłom przyzwolenie na atak, i to wróci bardzo głodne.

Proszę pamiętać, że przyczyną zdecydowanej większości chorób jest niszczenie wzorca energetycznego ludzkiego ciała, a czasem wzorca jakiegoś pojedynczego organu w tak zwanym ciele energetycznym, linga-śarira. Wzorzec to struktura niematerialna, która niczym słoik zawiera w sobie cielesną galaretę. Gdy owego słoika zabraknie, jak to się dzieje przy astralnych „podłączeniach”, ciało zaczyna chorować. Medycyna jak i wszelkie alternatywne działania uzdrawiające mogą wówczas co najwyżej opóźniać postępujący rozpad fizycznego organizmu. Bez przywrócenia wzorca energetycznego i bez zabezpieczenia się przed ponowną jego utratą, powrót do zdrowia w ogóle nie jest możliwy, pomimo wielu leków i terapii. Pieczęć pochodząca z najwyższego obszaru demonicznej mocy przeciwnej Brahmanowi Bogu zabezpiecza przed uzyskaniem zdolności regeneracyjnej ludzkiego organizmu. Ona to bowiem trzyma w sobie czarne ścieżki energetyczne, na które pewne „istoty” nie są w stanie ponownie wejść.

Oczywiście Ciemna Przemiana, będąca procesem rozbijania ludzkiej istoty, dotyczy także utraty świadomości, a więc coraz pełniejszego pochłaniania człowieka przez ciemne siły. Jeśli u kogokolwiek zostanie odczytana wartość na czerwonej podziałce, możemy być pewni „podłączenia” i destrukcyjnej manipulacji, która siłami Strażnika Ciemności zamyka powoli duszę człowieka poza ciałem. Powoli dusza zostaje ograniczona i wyłączona, uwięziona poza ciałem, a poprzez ludzką formę niczym przez zombi działają demony. Ludzie, ludzka dusza musi się zwrócić ku boskiemu światłu, miłości i mocy Brahmana (Allah, Elohim). Człowiek znieprawiony, wszeteczny, zbłąkany rozpuszcza zawarte w sobie anielskie pieczęcie dewów i doprowadza się do tego, że moc uzdrawiająca będzie z niego sukcesywnie wydalana. Dlatego poprawnym jest twierdzenie, że choroby są w pewnym sensie krzykiem duszy, która błaga o oczyszczenie i przywrócenie właściwego kierunku, stylu i sensu życia, błaga o powrót na drogę duchową ku Brahman-Bogu.

Manipulacja czy psychomanipulacja to nic innego, jak sterowanie myśleniem, w czym wielką wprawę mają ciemne demoniczne sekty pokroju Opus Dei, Taize, Effatha, KANA, Tolle, Neokatechumenat, Bractwo Piusa, Fronda, Ewangeliczni Chrześcijanie i podobnie satanistyczne czarne loże. Sterowanie myśleniem jest to najprostsza i najskuteczniejsza metoda łamania człowieka. Prawdę powiedziawszy, niemal nikt nie jest w stanie się jej przeciwstawić, szczególnie jak jad błędnych przekonań sączony jest do umysłów w delikatny sposób. Generalnie siły ciemności zwodzą człowieka poprzez kuszenie i mamienie, czyli poprzez wzbudzanie w nim niewłaściwych emocji, co jest proste dzięki aktywnej szarej matrycy, i poprzez odbijanie negatywnych myśli, które człowiek sam wyprodukował. Jak mówi stare porzekadło, daj dziecku nóż do ręki, a samo się pokaleczy. Pozwól człowiekowi zatonąć w niewłaściwym myśleniu, a wszystko mu runie.

Pamiętajmy też, że myśli nie są wyłącznie informacją, ale są częścią energetycznego działania, które poprzez związek z energią emocji zmienia energetyczną charakterystykę człowieka. Oznacza to, iż z myślami się nie walczy, a co najwyżej je przeprogramowuje. Walka rodzi stan napięcia, który pogarsza tylko całą sytuację. Negatywne myśli i emocje trzeba zastąpić pozytywnymi, którą wcześniej skojarzyliśmy z pozytywnymi, sprzęgniętymi z nimi emocjami. Tak to zamiast rozpaczać z powodu braku partnera czy zaistniałej niekorzystnej sytuacji życiowej, co ucina nici, pozbawia harmonii i czyni głuchym na podpowiedzi świadomości emocjonalnej (instynkt) i świadomości duchowej (intuicja), dobrze jest pogrążyć się w jakiejkolwiek radosnej myśli z podpięta pod nią emocją.

Warto wtedy rozmyślać o cudownej podróży dookoła świata, choć by nie było na to pieniędzy, i całą swoją istotą odczuć oraz smakować zapachy sączone na Lazurowym wybrzeżu, opierać się porywom wiatru w Himalajach i tulić do egzotycznego partnera na kole podbiegunowym. Wtedy nasza moc działa, rozwiązując w tle wszelkie nasze problemy. Karygodnym błędem jest próba wyjścia z kłopotów przez ciągłą ich analizę i roztrząsanie. Po pierwsze w przeszłości nas już nie ma, po drugie umysł nie jest w stanie konkurować z nićmi mentalnych engramów czyli kodów. To one podpowiadają rozwiązania i dają impuls umysłowi do wejścia do gry. Myśl zatem o czymś pięknym zawsze, gdy słyszysz złe wieści…

Manipulacja, psychomanipulacja czyli sterowanie myśleniem ma dwojaki charakter: albo dotyczy pogrążenia w egzystencjalnej niemocy, albo związana jest z wyniesieniem na piedestał wielkości, zadufania, egoizmu i draństwa. W pierwszym przypadku padniecie, a wraz z wami najbliżsi, w drugim odniesiecie sukces, zakosztujecie go na wszystkie sposoby i wciąż będziecie go powtarzać. Przyjdzie nawet czas na sławę, na kasę, na cud wywyższenia się nad innych. Będziecie coś znaczyć jako obywatel, a coraz mniej jako człowiek. Na manipulację, by was nie zmogła, by jej przeciwdziałać jest tylko jeden sposób: powierzenie się Brahmanowi Bogu, same czyste myśli, jedność z całością, brak zwątpienia. W umyśle nie może się pojawić żadna, nawet najmniejsza egoistyczna i negatywna myśl, szczególnie na temat Boga, Guru, Dharmy czy Sanghi. 

Upadek zbuntowanych aniołów jako wzorzec ciemnej przemiany

Tak zwany normalny człowiek postawiony w określonej sytuacji i otoczeniu, mający do dyspozycji określone środki i narzędzia przemienia się w demona popadając w mroczny stan istnienia dosłownie w parę godzin lub w kilka dni, co zostało naukowo udowodnione, przetestowane i w sporej części utajnione przed społeczeństwem. Owe utajnienie było konieczne ze względu na mroczne skutki przemiany. Okazało się bowiem, że ta przemiana możliwa jest tylko w jedną stronę. Powodem przejścia człowieka na stronę zła bywa jego słaba psychika, chęć zdobywania bogactw bez względu na ponoszone straty. Nieludzkie poglądy oraz pozbawienie moralności doprowadzają człowieka do ostatecznej porażki wobec sił ciemności, wobec czarnych promieni energii demonów. Człowiek traktowany i uważany przez innych ludzi za bóstwo czy boga może się poczuć nim naprawdę. Bez ograniczeń zaspokaja wtedy swoje instynkty, nawet najdziksze. Mordowanie w okrutny sposób staje się dla niego pełną satysfakcją, także zabijanie potrzeb duchowych innych ludzi jest w świecie subtelnym morderstwem. Czuje taki że ma władzę absolutną nad wszystkim, a swoje błędy być może zrozumie dopiero na łożu śmierci albo później, w piekielnej otchłani (Hadesie, Szeolu). Po bliższym poznaniu osoby popadającej w ciemność dostrzega się w nim jej egocentryzm, pychę i samowolę. Przemiana w demona następuje często w skutek kontaktu z innymi demonicznymi osobami, poprzez kontakt z ich szlamem emocjonalnym, poprzez demoniczne oko, demoniczne złe spojrzenie, poprzez podążanie w ślady osoby, która przeszła demoniczną przemianę lub jest demoniczna z urodzenia. Samo słuchanie rad i stosowanie się do zaleceń jakiejś demonicznej osoby, może człowieka cofnąć w ewolucji świadomości do stadium dziecka ciemności, małego demonka.

Mistycy od zawsze widzieli aluzję do upadku cheruba wskutek ciemnej przemiany w wyroczni o władcy Tyru z Księgi Ezechiela (Ez 28, 12-19):

„Byłeś odbiciem doskonałości, pełen mądrości i niezrównanie piękny. Mieszkałeś w Edenie, ogrodzie Bożym; okrywały cię wszelkiego rodzaju szlachetne kamienie (…). Jako wielkiego cheruba opiekunem ustanowiłem cię na świętej Górze Bożej, chadzałeś pośród błyszczących kamieni. Byłeś doskonały w postępowaniu swoim od dni twego stworzenia, aż znalazła się w tobie nieprawość. Pod wpływem rozkwitu twego handlu wnętrze twoje napełniło się uciskiem i zgrzeszyłeś (znieprawiłeś się), wobec czego zrzuciłem cię z Góry Bożej i jako cherub opiekun zniknąłeś spośród błyszczących kamieni. Serce twoje stało się wyniosłe z powodu twej piękności, zanikła twoja przezorność z powodu twego blasku (…).”

Co prawda tekst mówi wyraźnie o władcy Tyru, a więc człowieku jako symbolu upadku, ale zgodnie z alegoryczną interpretacją Pisma, mistycy, uważali, że nazwanie tego władcy cherubem, którego „serce stało się wyniosłe z powodu jego piękna”, stanowi aluzję do pierwszego zbuntowanego anioła, który stał się demonem, upadłym, satanem (szedem). Stąd pochodzi również pogląd, że Szatan był pierwotnie cherubem, aniołem najwyższej rangi. Pismo Święte określa terminem cherubim (Kherubim) potężne nadprzyrodzone istoty przebywające przy Tronie Boga.

Z kolei w „błyszczących kamieniach” widziano innych aniołów, którzy również wzięli udział w rebelii wobec Boga. W konsekwencji zaczął dominować pogląd, że najpotężniejszy z aniołów, jeden z cherubów, był inspiratorem buntu także innych aniołów przeciwko Bogu i stał się ich wodzem w walce z aniołami wiernymi Bogu, Eloah czy El, Elohim. W tym ujęciu motywem działań przyszłego Szatana byłaby pycha i buta, która według Pisma Świętego zawsze stoi u korzeni grzechu (por. Syr 10, 12-13). Hipotezę o grzechu pychy i buty, popełnionym przez niektórych aniołów, dowartościowuje fragment z listu apostoła Pawła, który przestrzega, że biskupem nie może być człowiek niedawno nawrócony na wiarę chrześcijańską, aby „nie uniósł się pychą i nie został potępiony jak diabeł” (1 Tm 3,6). Jeden z najpotężniejszych gatunkowo aniołów, zafascynowany swą duchową naturą i autonomią, zerwał jedność z Bogiem, w konsekwencji pozbawiając się źródła swego istnienia i szczęścia. Były cherub późniejszy szatan w zadufaniu i pysze zapragnął osiągnąć szczęście w oderwaniu od Boga Stwórcy. Ludzie upadający w ciemności, wchodzący w ciemną przemianę, często stają się pyszni i butni wobec swoich nauczycieli i mistrzów, pyszni i butni wobec Boga, a szczęście chcą budować jak szatan, w oderwaniu od Boga, tworząc swoje własne ścieżki, próbując chodzić własnymi drogami zamiast Drogi Bożej.

Katarzyna Emmerich na podstawie mistycznej wizji, której kiedyś doświadczyła, tak opisuje upadek części aniołów w ciemność:

„Z początku wszystkie te chóry wychodziły z owego wyższego słońca jakoby w zgodzie i miłości. Naraz spostrzegłam, że jedna część tych wszystkich kół się zatrzymała; zatapiając się we własną piękność. Czuły własną rozkosz, widziały całą swą piękność i tylko sobą były zajęte. Najpierw wszystkie, przejęte uwielbieniem dla Boga, nie posiadały się od rozkoszy i radości; nagle jedna część, nie myśląc już o Bogu, zapatrzyła się we własną istotę. W tej chwili widziałam, jak owa cała część chórów jaśniejących upadła na dół i się zaćmiła, widziałam, jak inne chóry ich miejsca zajęły.”

Zapatrzenie we własną istotę, w siebie, zajmowanie się sobą, tylko sobą, nieliczenie się z innymi ludźmi ani z przyrodą, odrzucenie Boga czy Bóstwa, odrzucenie Mistrza Duchowego (Guru), fascynacja własnym pięknem i wspaniałością, narcyzm – to przyczyny upadku w ciemność czyli wyzwalacze ciemnej przemiany anioła czy człowieka w demona.

Niektórzy mistycy i magowie (na przykład św. Justyn czy Tertulian) uważali, że grzech i upadek aniołów Bożych miał charakter seksualny, wynikał z seksualnego nadużycia. Opinia ta bazowała na podwójnym fundamencie, który jednak nie stał się popularny w zepsutym świecie ludzi. Pierwszy fundament był natury filozoficznej, a mianowicie przypisywano aniołom jakąś formę cielesności, ciało subtelne, ale zawsze ciało. Drugi fundament był natomiast egzegetyczny i wiązał się z interpretacją pewnego fragmentu z Księgi Rodzaju. Mianowicie, opis zesłania Potopu na ziemię poprzedza w Biblii tajemnicza wzmianka:

„A kiedy ludzie zaczęli się mnożyć na ziemi, rodziły się im córki. Synowie Boga, widząc, że córki człowiecze są piękne, brali je sobie za żony, wszystkie jakie im się tylko podobały (Rdz 6, 1).”

Generalnie Biblia synami Boga (po hebr. bene ha-Elohim) nazywa między innymi pewien chór aniołów (zob. np. Hi 1, 6; 2, 1; Dn 3, 92). Oczywiście nie muszą być to również aniołowie w tekście, który nas interesuje, jednak już Septuaginta (starożytny żydowski przekład Starego Testamentu na język grecki), tłumaczy zwrot „bene ha-Elohim” w Księdze Rodzaju (Rdz 6,1), jako „hoi aggeloi tou Theou”, czyli opowiada się za rozumieniem synów Bożych jako aniołów. W komentarzach biblijnych do Księgi Rodzaju można jednakże spotkać objaśnienie, że synowie Boży w księdze Rdz. 6, oznaczają mężczyzn z linii Setytów, którzy współżyli seksualnie z kobietami należącymi do odrzuconej i przeklętej linii zepsutych moralnie Kainitów, a tak czy owak, mamy do czynienia z grzechem seksualnym w postaci współżycia z kobietami na niższym stopniu oczyszczenia duchowego i na niższym stopniu rozwoju moralnego. Wielu mistyków, gnostyków, hermetyków i ezoteryków uważa, że nawet jedno obcowanie płciowe z osobą demoniczną, bardzo grzeszną, moralnie zepsutą, może zainicjować proces upadku duszy w ciemność, spowodować ciemną przemianę człowieka w demona, co jeszcze bardziej destrukcyjnie działa na anielskie dusze bardziej przebudzonych duchowo spośród ludzi.

Etiopska Księga Henocha – jeden z najbardziej znanych starotestamentalnych apokryfów, należący do kanonu Pisma Świętego Kościoła Etiopskiego – opowiada szczegółowo historię Strażników (Czuwających), którzy dopuścili się grzechu seksualnego z ziemskimi kobietami. Motyw znany z Księgi Rodzaju został tu bardzo rozbudowany:

„Kiedy ludzie rozmnożyli się, urodziły im się w owych dniach ładne i piękne córki. Ujrzeli je synowie nieba, aniołowie, i zapragnęli ich. Jeden drugiemu powiedział: Chodźmy, wybierzmy sobie żony z córek ludzkich i spłodźmy sobie dzieci. Szemihaza (Szemhazaj, Aza), który był ich dowódcą, powiedział do nich: Obawiam się, że może nie zechcecie tego zrobić i że tylko ja sam poniosę karę za ten wielki grzech (niegodziwość). Wszyscy odpowiadając mu rzekli: Przysięgnijmy wszyscy i zwiążmy się przekleństwami, że nie zmienimy tego planu, ale doprowadzimy zamiar do skutku. Następnie wszyscy razem przysięgli i związali się wzajemnie przekleństwami (klątwami). Był o ich wszystkich dwustu. Zstąpili na Ardis, szczyt góry Hermon. Nazwali ją górą Hermon, albowiem na niej przysięgali i związali się wzajemnie przekleństwami (klątwami) (tłum. R. Rubinkiewicz).”

W następnych rozdziałach jest mowa o uczeniu ludzi zakazanej wiedzy, degeneracji rodzaju ludzkiego i o karze, jaką Bóg Eloah czy Elohim wymierzył tym upadłym aniołom, a zostały one spętane w ciemnościach aż do czasu sądu ostatecznego. Podobną wersję przedpotopowej historii ukazuje Apokryficzna Księga Rodzaju i Księga Jubileuszów, zatem mistyka kabalistyczna jest zgodna co do przyczyn upadku aniołów posłanych na ziemię i ich przemiany w demony ciemności i mroku. W Nowym Testamencie echa tak ujmowanego upadku aniołów znajdujemy na przykład w Liście Judy, który wspomina, że Bóg: „aniołów, tych, którzy nie zachowali swojej godności, ale opuścili własne mieszkanie (tj. niebo), spętanych wiekuistymi więzami zatrzymał w ciemnościach na sąd wielkiego dnia” (Judy 6). Apostoł Piotr pisze o nich jako o duchach zamkniętych w więzieniu, które były nieposłuszne za dni Noego (1 P 2, 19-20), co jest oczywistą aluzją do Księgi Henocha. Niektórzy uważają nawet, że nakaz Pawła, aby kobiety nie modliły się z odkrytą głową „przez wzgląd na aniołów”, jest związany z niebezpieczeństwem, iż uroda kobiet mogłaby znów odwrócić uwagę aniołów od adoracji Boga.

Bezpośrednią konsekwencją seksualnego grzechu i upadku aniołów stał się Potop, ale nie był on jedynie karą za kosmiczny mezalians pomiędzy istotami anielskimi, a istotami ludzkiego rodzaju, czyli grzechem współżycia seksualnego międzygatunkowego, czyli coś jak zoofilia człowieka z małpami. Grzech aniołów miał bowiem swoje daleko idące konsekwencje, gdyż ze związków synów Boga i ludzkich kobiet powstał zupełnie nowy gatunek określony najczęściej słowem Nefilim (Giganci, Olbrzymi):

„A w owych czasach byli na ziemi olbrzymi (Nefilim); a także później, gdy synowie Boga zbliżali się do córek człowieczych, te im rodziły. Byli to owi mocarze, mający sławę w dawnych czasach (Rdz 6, 4).”

Księga Henocha opisuje to bardziej szczegółowo:

„Wzięli sobie żony, każdy po jednej. Zaczęli do nich chodzić i przestawać z nimi. Nauczyli je czarów i zaklęć i pokazali im, jak wycinać korzenie i drzewa. Zaszły one w ciążę i zrodziły wielkich gigantów (nefilim). Ich wysokość wynosiła trzy tysiące łokci. Pożerali oni wszelki znój ludzki, a ludzie nie potrafili ich utrzymać. Giganci obrócili się przeciwko ludziom, aby ich pożreć (HenEt 6-7).”

Kara spętania i uwięzienia upadłych aniołów została na nich nałożona, ponieważ doprowadzili do powstania gatunku złośliwych olbrzymów. A zatem doszło do powstania złych istot, których Bóg nie zamierzał stwarzać, doszło do powstania hybryd istot anielskich i ludzkich o demonicznej naturze. Według apokryfów Potop miał oczyścić ziemię właśnie z tego demonicznego i szkodliwego plugastwa, które rodzi się z niewłaściwych krzyżówek międzygatunkowych. Jedna z prób wytłumaczenia, skąd wzięły się demony, nawiązuje właśnie do olbrzymów (nefilim). Pomniejsze demony są według tej teorii także duchami tych anielskich potomków, spłodzonych z zepsutymi ziemskimi kobietami. Filozofie wschodnie uważają, że potomstwo osoby świętej z osobą nieczystą może także być takim zwyrodnialcem, rakszasem, demonem. Niektórzy, przyjmując te legendarne opowieści jako dawny fakt, puszczają wodze fantazji i snują spekulacje, że być może upadłym aniołom chodziło o stworzenie odmiennego gatunku ludzkiego, który byłby „uszlachetniony”, i który z czasem objąłby władzę nad pozostałymi ludźmi, ale okazało się, że pomysł był fatalny w skutkach i cała planeta wymagał oczyszczenia.

Istoty z gatunku Nefilim i podobnych gatunków, były kimś takim jak nazistowski ubermensch, nadczłowiek. Zakrawa na ironię, że pewni aniołowie chcieli poprzez połączenie anielskości z człowieczeństwem stworzyć nadludzi, a powołali do istnienia socjopatycznych morderców. Trzeba zatem będąc w znacznym stopniu uduchowioną i angelizowaną osobą, bardzo uważać z kim się wchodzi w związki seksualne, gdyż anielskie dusze pragnieniem posiadania potomstwa z nieodpowiednią osobą spowodują sprowadzenie patologii.

Wielu mistyków i ezoteryków na podstawie tekstów, które odniesiono w tradycji do Szatana (Iz. 14, 12-15; Ez 28, 12-19), widziało przyczyny buntu części aniołów w nieposkromionej pysze, która najpotężniejszego z aniołów skłoniła do odmowy posłuszeństwa (słynne „Non serviam!” – „Nie będę służył!”, „Nie będę czcił!”) i próby zawłaszczenia sobie Tronu Boga. W okresie patrystycznym przywódca zbuntowanych aniołów, nazwany został przez mistyków i ezoteryków Lucyferem (Nosicielem światła). Inspiracją był tekst z Księgi Izajasza, będący najprawdopodobniej satyrą na władcę babilońskiego, którego pycha zaowocowała złudnym przeświadczeniem, że może być większy od Boga. Izajasz ironicznie porównał pysznego króla do planety Wenus, czyli gwiazdy zarannej, ponieważ jej zniknięcie w blasku poranka uznał za dobrą metaforę nieuniknionego upadku Babilonu i Szatana czy Lucyfera. Izajasz zadał upadłemu królowi pytanie:

„Jakże to spadłeś z niebios, jaśniejący synu Jutrzenki? Jakże runąłeś na ziemię, ty, który podbijałeś narody? Ty, który mówiłeś w swym sercu: Wstąpię na niebiosa; powyżej gwiazd Bożych postawię mój tron. Zasiądę na Górze Obrad, na krańcach północy. Wstąpię na szczyty obłoków, podobny będę do Najwyższego. Jak to? Strąconyś do Szeolu na samo dno Otchłani! (Iz 14, 12-15).”

Święty Hieronim, przekładając Biblię na język łaciński, oddał hebrajski zwrot helel ben Szachar (jaśniejący syn Jutrzenki) słowem Lucifer (Niosący światło od łac. lux – światło, ferre – nieść), gdyż w swej istocie upadły Cherubin niósł ze sobą ukradzioną cząstkę Światła Bożego, tak jak jasna planeta niesie światło odbite od Słońca. Pisarze wczesnochrześcijańscy widzieli w satyrze Izajasza aluzję do upadku Szatana i demonicznej przemiany z Cheruba w Szatana (Orygenes, Homiliae in Ezecielem 13, 2; św. Hieronim, In Isaiam 14, 12, Epistolae XXIII, 4; Euzebiusz z Cezarei, Demonstratio evangelica 4, 9; św. Augustyn, De Genesi ad litteram 24, 31 Grzegorz I Wielki, Moralia 4, 13; Tertulian, Adversus Marcionem II, 10), dlatego z czasem słowo „Lucyfer” zaczęło pełnić funkcję imienia przywódcy buntu aniołów, złodzieja niosącego ukradzione czątki światła, którymi udaje anioła Boga. Mistyka i ezoteryka wszelkie postępowanie w analogiczny sposób do Szatana czy Lucyfera uważa za upadek duszy i podążanie mroczną drogą ciemnej przemiany. Jeśli ktoś zatem uczy się u boskiego Mistrza Duchowego, a potem w pysze i zadufaniu odwraca się od Mistrza wykradając nauki i praktyki duchowe tworząc jakieś własne ścieżki czy szkoły, zawsze uważany jest za istotę upadłą, demoniczną.

Związanie z Szatanem czy Lucyferem tych dwóch tekstów (Iz. 14, 12-15; Ez. 28, 12-19) doprowadziło do wniosku, że najpotężniejszy z aniołów-cherubów przecenił doskonałość własnego bytu i chciał rządzić światem, zasiadając na Tronie Boga. Innymi słowy chciał zająć miejsce Boga, swego Mistrza i Króla. Później wielcy poeci, tacy jak Joost van den Vondel w dramacie „Lucifer” i John Milton w wielkim eposie „Paradise lost” („Raj utracony”), przyczynili się do utrwalenia w świadomości chrześcijan poglądu o powyższych przyczynach rebelii w Niebiosach czyli w Królestwie Światłości. To właśnie z tego drugiego dzieła pochodzą często cytowane słowa, które wypowiada Lucyfer: Better to reign in Hell, than serve in Heaven („Paradise lost”, Book I, Lines 263) czyli „lepiej rządzić w piekle niż służyć w Niebiosach”. Współgra to z innymi słowami przypisywanymi Lucyferowi, a mianowicie łacińskim zwrotem „Non serviam” czyli „Nie będę służyć” czy dosłownie „Nie będę czcić” (hebr. lo eebod)! Ruchy i organizacje duchowego rozwoju w podobny sposób patrzą na osoby, które chcą czerpać wiedzę i praktykę dla własnego doskonalenie, ale odmawiają Służby Duchowej dla ruchu czy organizacji, odmawiają pracy służebnej, na wschodzie nazywanej Sewą. Kto nie chce pełnić służby duchowej dla Mistrza, Białego Maga czy Guru, kto odmawia czci Mistrzowi Duchowemu, ten popełnia grzech szatański, grzech lucyferyczny i spada w Otchłań ciemności, popada w ciemną przemianę wiodącą do upadku duszy i stoczenia się w mroki piekielnej egzystencji. 

W Piśmie Świętym czytamy, że „śmierć weszła na świat przez zawiść Diabła (Szatana)” (Mdr. 2, 23-24). Interpretacja tego wersetu zaowocowała spostrzeżeniem mistyków, że konflikt w świecie aniołów powstał z powodu stworzenia człowieka, a przyczyną buntu i upadku części aniołów była ich zazdrość i zawiść w stosunku do stworzonych ludzi, która po wygnaniu upadłych aniołów z Niebios przerodziła się w bezwzględną nienawiść względem rodzaju ludzkiego. W tym kierunku podążała myśl takich teologów jak św. Justyn, Tertulian, św. Cyprian, św. Ireneusz, św. Grzegorz z Nysy, św. Ambroży. Ich zdaniem niektórzy aniołowie nie mogli znieść tego, że w planie Bożym człowiek, stworzenie znacznie od nich niższe, bo połączone z materią, został obdarzony podobieństwem do Boga, władzą nad innymi stworzeniami oraz zdolnością do prokreacji. Używając języka antropomorficznego możemy zaryzykować stwierdzenie, że przyczyną upadku Szatana i tych aniołów, których omamił i uwiódł nie była pierwotnie nienawiść do Boga, ale bardziej zachłanna, egoistyczna zazdrość o Miłość Boga, wykluczająca możliwość dzielenia się nią. Szatan poczuł się zraniony, kiedy Bóg obdarzył miłością człowieka, a więc z punktu widzenia tego duchowego bytu, istotę ulepioną z błota i prochu ziemskiego. To dlatego stanął na czele zbuntowanej części aniołów. W ruchach gnostyckich, mistycznych i ezoterycznych istnieje obyczaj tworzenia kręgów bardziej wtajemniczonych, grup wybrańców, a wielu osobom takie podziały stanowczo się nie podobają, zatem buntują się przeciwko temu, że ktoś inny został obdarzony Łaską Mistrza czy Guru, dostąpił wybrania i wtajemniczenia, a z buntu i pychy powstaje sprzeciw, opozycja, rozrabiactwo, a także próby zdyskredytowania, pomawiania i usuwania Mistrza czy Guru albo Białego Maga kierującego danym boskim ruchem duchowym. Jeśli taki Mistrz lider jest duszą anielską, został ustanowiony przez Boga, to wszyscy pyszałkowaci buntownicy, którzy się z takim Mistrzem nie zgadzają, ciężko za to zapłacą, gdyż Bramy Niebios zostaną przed nimi zamknięte, aż do dnia Sądu Ostatecznego.

Ciemna przemiana, upadek duszy w ciemność posiada wile aspektów, jednakże tych kilka wskazówek powinno dać już wiele do myślenia w temacie jak wędrować ku Światłości Boga i jak rozpoznawać tych, którzy na pewno popadli w ciemną przemianę tracąc swoją jasną aurę, a popadając pod władzę czarnego promienia demonów. Bóg stworzył tylko rzecz dobre i piękne. Bóg stworzył wszystko dobrym. Nie ma w Nim nawet pierwiastka zła, tak więc ze swej natury Bóg nie jest w stanie nawet zapragnąć, by cokolwiek negatywnego zaczęło istnieć jako wyraz Jego woli (Rdz 1). Byty stworzone pod wpływem rozmaitych okoliczności i zdarzeń ulegają jednakże zepsuciu i znieprawieniu, i nie jest to ani winą ani celowym działaniem Boga Stwórcy, Brahmana. Aniołowie zbuntowani i omamieni przez upadłego już Szatana, na czele z Lucyferem (Iz 14,12‒15; Ez 28,12‒19), pogrążeni w pysze i zazdrości, próbowali przeciągnąć na swoją stronę wiernych aniołów Boga, dostarczając im argumentów przeciwko Bogu. Zauroczenie własną pięknością i wspaniałością doprowadziło ich do egoistycznej miłości samych siebie i wpatrywania się w samych siebie, w swoją istotę, do pragnienia bycia jak Bóg. Duchowy narcyzm i pyszałkowatość połączona z zazdrością doprowadzić może do upadku w ciemność każdą duszę, nawet anielską. 

Sekta satanistyczna, pseudo ezoteryczna 

Sekta satanistyczna, sekta światowego satanizmu różnych nurtów składa się z osób, których upadek duszy się już dokonał, które są świadomymi lub nieświadomymi ofiarami ciemnej przemiany. Sekta satanistyczna jest tak samo niebezpieczna dla Dusz ludzkich, jak sekta kościelna, chrześcijańska, a może nawet bardziej, ponieważ wiele rzeczy tłumaczy, odwołując się do nauki, na co zdyskredytowana metodologia kościelna nie może już sobie pozwolić pozostając przy teologicznym bajdurzeniu. Odwoływanie się do nauki nie oznacza bynajmniej, że satanizm korzysta z własnych, przez nią wypracowanych nowoczesnych rozwiązań, bo tak nie jest, oznacza tylko, że pewne obszary życia energetycznego próbuje wytłumaczyć sobie i innym w bardziej przystępny sposób. Korzysta przy tym z osiągnięć nauki i wspólnego dziedzictwa wiedzy, uważając je za swoją własność. Tak samo postępują kościoły chrześcijańskie i katolickie, uznając proroków za swoich synów, choć to właśnie oni, a nie kto inny, ukazywali go jako miejsce występku i zła.

Sekta satanistyczna robi, co może, by ludzie odnieśli wrażenie: że to, co ona głosi, jest przez nią wypracowane, że jako jedyna ma dostęp do technik i wiedzy, którymi może ingerować w struktury energetyczne ludzkiej cywilizacji. Uzurpuje sobie nawet prawo do ingerencji w przestrzenie duchowe, które przecież dla cząstek materialnych i energetycznych w ogóle nie są dostępne. Nie mieszajmy jednak z satanizmem prawdziwej nauki i ezoteryki, która w dziedzinie fizyki i medycyny propaguje nowe rozwiązania tak w podejściu teoretycznym, jak i praktycznym, a co satanizm uznaje za swoje osiągnięcia, a co najmniej za popierające jej teorie. Dlatego wiele skonstruowanych w ostatnich latach urządzeń ustawiających ludzką energetykę – i przez to poprawiających ludzkie zdrowie w całym wymiarze pól biologicznych i psychicznych – satanizm uznaje za swoją własność, za wynalazki potwierdzające to, co ona rzekomo od dawna potrafi zrobić mafia satanistów, także tych ubranych w płaszczyk amerykańskiego New Age.

Pamiętajmy jednak, że osoba, która posługuje się stosownym sprzętem, jest rzemieślnikiem, kimś w rodzaju wykwalifikowanego pielęgniarza, a nie mistykiem, gnostykiem, ezoterykiem czy hermetykiem. Taki rzemieślnik od Quantec’a z ezoteryką i duchowym rozwojem może nie mieć nic wspólnego. Z tych różnic musimy zdawać sobie sprawę, bo jeszcze dojdzie do tego, że osobę wertującą strony z najnowszymi osiągnięciami w dziedzinie fizyki uznamy za naukowca, choćby nie wiedziała ona nawet, czym jest teoria względności. Powszechnie sądzi się, że ezoterykiem jest ten, kto potrafi uruchomić w sobie taki potencjał duchowy i energetyczny, który pozwala naprawić błędy w ludzkich zapisach na poziomie fizycznym, energetycznym i duchowym. Takich ludzi określano dawniej mianem „szamana” lub „cudotwórcy”. I tylko taki charyzmatyczny człowiek potrafił należycie zadbać o ludzkie zdrowie i psychikę.

Współczesny ezoteryk zaledwie ociera się o wiedzę wewnętrzną, a sataniści jedynie używają jej dla produkowania kolejnych demagogii i paranoicznie spiskowych teorii wydarzeń. Najczęściej używa się jej fragmentarycznie, za nic nie rozumiejąc jej całego poznawczego mechanizmu, a na dodatek satanista ma do niej awersję. Dlatego sataniści od stuleci powtarzają wyklepane formułki o czakrach i świętej geometrii, choć nie mają pojęcia, czym to wszystko tak naprawdę jest. Satanista, zwolennik Szatana, Lecherego, Bezlzebuba czy Lucyfera, działa lub udaje działanie zaledwie we fragmencie materialnej i energetycznej rzeczywistości. Reszty nawet nie postrzega, bo siły ciemności i mroku nie pozwalają dostrzegać rzeczy światłych. Znamiennym jest niski iloraz inteligencji braci satanistycznej, co świadczy nie tylko o sztywności programowej, ale i o wstrzymaniu procesu poznawczego, który pewne odmiany inteligencji wynosi ponad przeciętną.

Oczywiście nieliczni sataniści z tak zwanej mrocznej strony ezoteryki rzeczywiście potrafią coś zmienić i jakoś się w tej matni błędnych hipotez odnaleźć, ale większość oszukuje, nic nie wie i nic nie umie, przez co jest zmuszona do świadomego wykorzystywania ludzkiej ignorancji tam, gdzie można na tym dobrze zarobić, na przykład podczas uzdrawiania czy wróżenia z tarota lub run, czy raczej podczas uruchamiania w ludziach ich własnego mechanizmu samoregulacji w uzdrawianiu. Jak się uda, to dobrze, bo sobie przypiszą zasługi, jak nie, to winą za niepowodzenie obarczą cokolwiek, nawet osobę, na rzecz której podejmują wysiłek uzdrowienia. Zresztą wiedza członków satanistycznej sekty jest tak żenująco niska, że ezoterycy dziwią się, iż wielu z nich ma odwagę się reklamować. Ale skoro nawet oni tkwią w mroku niewiedzy, to co tu dopiero mówić o reszcie społeczeństwa, zajętego przecież swoimi sprawami. Co się więc dziwić, że sataniści swoją ignorancję ukrywają pod masą dyplomów i nikomu niepotrzebnych kursów liczących często po 50 do 100 różnych jedno czy dwudniowych kursów, że ku utrzymaniu iluzji stworzyli niezłe struktury i mity, którymi ogłupiają innych, bezczelnie ich wykorzystując i nic w zamian nie dając. Sataniści, zamiast przykładowo uczyć się porządnie takiego Japońskiego Reiki od Mistrza przez 10-15 lat, odsprzedają dyplomy po wysokich cenach będąc po zaledwie kilku łykendowych spotkaniach, podczas gdy rzetelna nauka i praktyka ezoteryczna w Reiki trwa kilkanaście lat. 

Ten kto czyta głównie „Nieznany Świat”, „Czwarty Wymiar”, „Gwiazdy Mówią” czy „Wróżkę”, kto obłożył się dziesiątkami dyplomów wypisywanych we wspierającym się i wzajemnie się promującym towarzystwie satanistycznym (a to kurs masażu, a to kurs uzdrawiania, a to kurs intuicji czy jasnowidzenia, a to to i tamto), żadnym ezoterykiem czy mistykiem na pewno jeszcze nie jest. Albo właśnie odwrotnie: jest EZOTERYKIEM w pełnym tego słowa znaczeniu tyle, że upadłym, mrocznym, tym po ciemnej stronie Mocy, mówiąc filmowym żargonem, jest SITHEM, EZOSITHEM. Najczęściej to oszust, który przed innymi udaje, że może więcej niż oni, podczas gdy potrafi dokładnie to samo co inni ludzie, czego im wprost nie powie, bo to nie leży w jego biznesowym interesie. Tworzy więc wokół siebie otoczkę pseudonauki, pseudowiedzy, podczas gdy tak naprawdę jak nic nie wiedział, tak i nic nie wie, a do tego innych ogłupia tandetnymi frazesami rodem z amerykańskich kościołów satanistycznych takich jak COS (The Church of Satan). Tworzy się kasta satanistycznych „mistrzów”, którzy mistrzami i wielkimi mistrzami są tylko z nazwy, więc by działać, muszą tworzyć taki obraz siebie, który spotka się ze społecznym uznaniem, dzięki czemu mogą z takiej manipulacji czerpać stosowne zyski, chociażby z satanistycznego podrywania i molestowania naiwnych panienek przez jakiegoś głupkowatego satanistycznego coacha (kołcza) na ekranie żądnego sensacji TVN. Zapomina się przy tym dodać, że domniemany ezoteryk, a w rzeczywistości satanista, korzysta z tych samych mocy naturalnych, które drzemią w każdym człowieku, choć mogą być one programowo zablokowane. Szaman uczył, podpowiadał, jak każdy człowiek sam może ze swojej wewnętrznej mocy korzystać, a nie wikłał go w finansowe uzależnienia i komercyjny szajs amerykańskich kursów pseudoezoterycznego satanizmu rodem z USA i Ameryki, a w sumie rodem z najbardziej zepsutej moralnie rasy jaką są ludy germańskie, w tym anglosaskie.

Proszę zauważyć, że cały polski pseudo czy ciemnoezoteryczny biznes satanistyczny opiera się na zżynaniu informacji od innych, nawet na podkradaniu bez pozwolenia wiedzy z dobrych stron ezoterycznych. Niestety na biernym, bezrozumnym naśladownictwie ta zabawa satanistycznej głupoty diskordiańskiej się kończy. Stąd masowa kompromitacja rynku pseudo ezoterycznych rzemieślników, który chcąc przetrwać, stworzył wokół siebie nimb ekskluzywnej tajemniczości, którego odsłonięcie za stosownie wysoką opłatą, najlepiej tysiąca dolarów na godzinę od osoby, ma dać wgląd w sprawy ponadczasowe, a nawet oświecenie. Dopiero po jakimś czasie okazuje się, że była to zwyczajna podpucha, że prócz mistyfikacji nie zetknięto się z żadną praktyczną wiedzą duchową czy mistyczną, że nie znaleziono szczęścia i oświecenia, a co gorsza, takiej numerologii czy astrologii uczono w okrojony i wypaczony sposób, na modlę satanistycznego zwyrodnienia dusz upadłych poprzez ciemną przemianę. Ale staje się to oczywiste dopiero wtedy, gdy jest już za późno na przyznanie się do wstydliwej pomyłki, hochsztaplerstwa i upadku duszy w piekielne mroki samego dna egzystencji.

Sekta satanistyczna to niebezpieczna, bo systemowo oflagowana grupa ludzi tworząca społeczne zapotrzebowanie na usługi, które sami proponują, a które są niskiej jakości. Tworzą cały egregor, cały program potrzeb, który sam z siebie tworzy nową chorą rzeczywistość energetyczną powiązaną z rejonami ciemnej energii sił mroku, z której jedynie sami twórcy czerpią stosowne korzyści, psychiczne oraz finansowe. Są siewcami potrzeb, które z zyskiem sprzedają. Są twórcami pseudosystemów i wielostopniowych pseudokursów, na których uczą strachu i utrzymywania napięcia. To jak z chrześcijańskim czy katolickim kościołem inkwizycyjnym, który odcina człowieka od Boga, a potem wmawia mu, że Bóg jest osobowy i że w tymże ich kościele czy zborze mieszka. Satanizm działa identycznie: uruchamiając potrzeby, w tym do zboczeń seksualnych i gwałtów, które dotąd u danej osoby nie istniały, narzuca wzór nowych zachowań na modłę satanistycznego amerykańskiego tworu znanego pod nazwą eLGieBeTeQ. Ale by to było możliwe, trzeba było wcześniej zburzyć równowagę w świecie energetycznym i społeczeństwie.

Doszło do takich absurdów, że ezoterykiem okrzykuje się każdy satanistyczny świrek i każda świrka, kto uzyskuje dyplom masażu czy bioenergoterapeuty, choć wystarczy ku temu kupić odpowiednią książkę bądź posłuchać podszeptów własnej niby intuicji. Rzecz w tym, że bez dyplomu z tandetnego kursu, bez finansowego wkupienia się w szeregi towarzystwa pseudo ezoterycznego, a w istocie satanistycznego, już niedługo nie będzie mnożna wykonywać zawodu uzdrawiacza nawet w Polsce, choć w tę zdolność Bóg darmo wyposażył każdego człowieka i żaden dyplom czy ludzkie prawo nie musi tego daru charyzmatycznego akurat potwierdzać. No, ale gdyby nie ograniczenia, to kto by przyszedł po usługę do satanistycznego pseudo ezoteryka? W prawdziwych szkołach i wspólnotach ezoterycznych rozpoczyna się od przynależności i członkostwa, a nauka poprzez uczęszczanie na prawdziwe lekcje i praktyczne ćwiczenia trwa wiele lat, często kilkanaście, czego przykładem jest ezoteryczna edukacja druidów trwająca dobrych 19-21 lat.

Stworzyła się więc w krajach pod wpływem USA pseudo ezoteryczna klika satanistycznych sekt, która się wspiera w oszukiwaniu ludzi. Tworzą mity, przyznają sobie nagrody, wywyższają się ponad innych, a wszystko po to, by dobrze żyć z ludzkiego cierpienia. Tych, którzy wiedzą, o co chodzi, jest garstka, a będąc w mniejszości, na wszelki wypadek nie zabierają głosu. Lekkomyślna odwaga może tu oznaczać koniec dobrze zapowiadającej się kariery satanisty sterowanego czarnym promieniem sił mroku. Kto próbował tego chleba, ten wie, jak z dnia na dzień malała klientela u tych, którzy odważyli się mówić prawdę o pseudo ezoterycznych machinacjach sekty satanistów. Osobiście znamy ludzi, których z powodu nagonki odcięto od potrzebujących, choć nieźle sobie radzili z przywracaniem stanu zdrowia bez uciekania się do ideologii satanistycznych sekt. Mafia satanistyczna wydała na nich wyrok i wszystko się posypało, także za sprawą rzucanych obficie klątw, uroków i czarów wprost z podręczników szatańskiej czarnej magii.

Nastawienie satanistycznej mafii na komercyjny zarobek, wysoki zarobek, wyraźnie widać po mocno rozbudowanej sferze cud-suplementów, które mają być prawdziwym ratunkiem dla zdrowia i naszej kondycji, chociaż prawdziwa medycyna tradycyjna poleca zdrową naturalną dietę leczniczą, a nie farmaceutyczne i kosztowne suplementy czy dopalacze. Rzeczywiście, część z nich wspomaga czasem fizyczne ciało i poprawia układ odpornościowy, jednak tylko część i do tego brana pod kontrolą lekarską. Reszta nic nie daje, a niektóre potrafią nawet zdrowiu zaszkodzić – tych zresztą jest coraz więcej. Ale nawet w przypadku tych najlepszych suplementów, a więc i najdroższych, sprawa jest moralnie utopiona. Kruczek ukryto na etykiecie, gdzie drobnym drukiem podsumowano zawartość dobroczynnej mieszanki składników. Czy ktokolwiek zastanowił się nad jej treścią? Czy ktokolwiek przytomnie odczytał, co jest tam napisane? Stoi tam jak wół, że produkt został wytworzony z warzyw albo ziół, tych samych, które po stokrotnie niższej cenie można kupić na targu i sobie zjeść czy zaparzyć do wypicia. I żadne nadzwyczajne pierwiastki nie są tam dołożone, bo dostały się tam wraz ze sproszkowaną łodygą kalafiora. Zagrywka jak z wodą mineralną, tyle że w jej przypadku tylko małe dzieci jeszcze wierzą, że składniki mineralne dosypano łopatą. Poza tym zdecydowana większość suplementów zwyczajnie przegrywa z naturalnym sokiem z marchwi czy buraka. Nie żartujemy, wystarczy ocknąć się i sprawdzić.

Odnośnie działań energetycznych i psychoenergetycznych, ingerujących w sferę duszy i ciała, to zaledwie 2% pseudo ezoteryków satanistycznej czarnej mafii czy czarnej loży porusza się biegle po tym obszarze. Reszta z uśmiechem czeka na efekty, które poprzez zawierzenie w moc uzdrowiciela zainteresowany uruchamia sam w sobie i naiwnie za to płaci satanistycznemu dupkowi. W 90% przypadków owych zabiegów to nie uzdrowiciel poprawia stan zdrowia chorego, ale system samoregeneracji, który uaktywnia się na widok machających przed oczami rąk pseudo bioenergoterapeuty czy rosyjskiego kosmoenergetyka (najbardziej oszukańcza kasta satanistów po Amerykanach z ich drogimi kursami trwającymi zaledwie po kilka godzin. Chory odbiera to jako cudowny znak wkraczającej do jego ciała mocy i ani podejrzewa, że sam jest twórcą tych objawów. Nie zapominajcie o tym podstępie, zwłaszcza gdy ściany są udekorowane dziesiątkami rozmaitych dyplomów, a z sufitów zwisają wstęgi z doczepionymi do nich rzekomymi „podziękowaniami”.

Trzeba bardzo uważać, z usług jakiego człowieka się korzysta, bowiem zdecydowana większość pseudoezoterycznych satanistów to nie tylko oszuści, ale i ludzie wplątani w sieć energii przeciwnej, w czarną energię demonów i sił zła, przez co kontakt z nimi bywa także niebezpieczny. Po wejściu z nimi w relacje nierzadko rozpadają się związki miłosne, psuje się życie i wbrew pierwotnym założeniom po jakimś czasie pogarsza się stan zdrowia. Każda energetyczna ingerencja czarnego promienia satanistycznego w biopole zmienia jego wartość, a decydującym czynnikiem są tu kiepskie wibracje osoby manipulującej tym polem czy aurą. Czystych energetycznie uzdrowicieli wciąż brakuje, a dla zwykłych ludzi nigdy nie wiadomo, na kogo się trafi.

Sprawdzamy często, także na prośby adeptów Świętego Bractwa, osoby reklamujące się jako duchowi uzdrowiciele i egzorcyści, także te występujące w telewizyjnych programach pseudo „ezo” na telefon i sms, i jesteśmy zdruzgotany ich niską skutecznością i skalą satanistycznego ezooszustwa. Nie dosyć, że niczego nie robiły, to jeszcze potrafiły nieźle zaszkodzić z powodu uwikłania w najbardziej podłe zboczenia seksualne i zwyrodniałe sekty satanistyczne. Dla przykładu jedna ze starszych pań nagminnie zostawiała w ludziach kotwice, przez co chwilowy stan rzekomego uniesienia energetycznego, postrzeganego jako pozytywne działanie, zmieniał się w czasie do trzech tygodni w całkowite rozwibrowanie. Za takie rzeczy powinno się karać, ale jak złapać takich, którzy naiwnego człowieka z ulicy, oferującego swoje usługi, który sam padł ofiarą działania sił, z którymi sądzi, że sam walczy, czy samego zainteresowanego za to, że nie wyczuł, z kim ma do czynienia? Nie każdy potrafi na poczekaniu skorzystać z psychometrycznych skal astralnych, nie każdy posiada chociażby intuicyjny wgląd pozwalający omijać co większe zło i jego demagogie na temat magii. Satanistyczne kreatury celowo zacierają odwieczne różnice pomiędzy magią białą a magią czarną, aby niszczyć ludzi.

Kolejna rzecz: wróżby i przepowiadanie przyszłości, runy, taroty i inne systemy dywinacyjne. Nie przeczymy, część osób dosyć zręcznie wnika w tworzące się ścieżki losu, ale zwykle prawie żadna z nich nie potrafi ich zmieniać, nawet satanistycznymi czarami. Odczytują, bezradnie się przyglądając temu, na co się w życiu zanosi i tyle, chociaż nawet podstawowa znajomość chociażby ezoteryczno-mistycznego systemu kabbalah pozwala na znaczne polepszenie losu. Nie tego często także trzeba aby jakiś Biały Mag odmienił los w cudowny sposób, ale totalnego oczyszczenia pacjenta, wzmocnienia duchowego i podpowiedzi, jak dalej samemu tworzyć lepsze ścieżki losu. Tylko jaki człowiek ma aż tak otwarte serce, by innych uczyć sztuki świadomego śnienia i skutecznego afirmowania czy modlitwy wstawienniczej?

Co istotne, wszystkie sztuki magiczne i wahadlarskie są zaledwie instrumentem potwierdzającym energetyczne i duchowe sygnały dopływające do ludzkiej istoty. Pozawerbalne informacje wciąż nas bombardują, tylko że pogrążony w chaosie myślowym i emocjonalnym człowiek nie zdaje sobie z tego sprawy, tym bardziej jak jest owładnięty satanistycznym promieniem czarnej energii sił kosmicznego zła. W amoku energetycznym człowiek jest zwykle głuchy na subtelne wrażenia i podpowiedzi Nadświadomości, Wyższej Jaźni czy Duszy. Wystarczy się jednak wyciszyć, by odczuć pasma tworzącej się rzeczywistości i samemu rozewrzeć stronice dostępnej ludziom części podstawowej księgi wiedzy i przeznaczeń. Każdy człowiek może pracować nad metodami zaglądania do niej, czy jak kto woli: szukać i wynajdować indywidualny sposób odszyfrowywania docierających do niego informacji. Wystarczy dla przykładu wziąć garść monet i umówić się z nimi głęboko co do znaczenia tworzonych przez nie figur, po czym zadać jednoznaczne pytanie i rzucić je na stół. Monety spadną i ułożą się tak, by można było odebrać przekaz wedle ustalonych wcześniej założeń czy reguł. W ten sam sposób można opracować sporą ilość sposobów pozwalających odczytać krążące wokół nas treści. Tę prostą sztuczkę wykorzystują miliony ludzi na całym świecie, możesz i ty. Każdy z nas może zrobić to samo, wystarczy przyjąć do wiadomości istnienie pól informacyjnych, aury i pozwolić przemówić oczyszczonemu w pewnym stopniu wnętrzu.

Mamy nadzieję, że słowa te przeczytają pewne ludzkie osły i oślice, tacy co to wydają w ciągu kilku miesięcy u jakiejś z mrocznych satanistycznych wróżek 200 tysięcy złotych, po czym dostają takiego mętliku w głowie, że całkowicie tracą orientację w tym, co jest realne, a co nie jest, i trafiają w końcu na leczenie pomylonej głowy. Zaczynają mylić możliwe z niemożliwym, a fantazję z prawdą ulegając nawiedzeniu w mroku złych szarych, brunatnych i czarnych energii satanistycznej czarnej loży demonów i człekodemonów. Czemu złe wróżki tego nie dostrzegają, czyżby poprawne widzenie przysłoniły jej cyfry na rosnącym koncie bankowym i żądza pieniądza? Gdyby takie osoby same dogadały się z monetami albo kostkami do wróżenia z kości, siedziałby teraz wygodnie przed telewizorem i popijały wodę mineralną albo soki owocowe. Oczywiście, trzeba nieco praktyki, by w tym wszystkim się właściwie odnaleźć, ale naprawdę potrzeba na to niewiele czasu. Wspominamy o tym nie przez przypadek – chcemy, byście dostrzegli, że to sama umiejętność przygotowywania sposobów odczytywania sygnałów dopływających do człowieka jest techniką, a nie sposób ich interpretacji. Informacje płyną stale z pól duchowych, psychoenergetycznych i fizycznych i każdy człowiek może opracować indywidualny sposób ich postrzegania. Pamiętajmy szamańskie rzucanie kośćmi, takimi jak do gry w kości! Każdy szaman ma zwykle inne kości, tak jak wróżbita ulubione karty. To nie karty czy kości są techniką, ale sama zdolność odbierania sygnałów. Karty i kości to zaledwie sposób eksponowania techniki, pomocne gadżety, podobnie jak wahadełko, które tylko jest wskazówką pokazującą reakcje ludzkiej podświadomości. Zaleca się używanie sprawdzonych przez wieki gadżetów i sposobów wróżebnych zamiast tworzenia nowych, jako że łatwiej jest sięgać do zasobów skojarzeniowych i interpretacyjnych ludzkości niźli coś nowego tam wdrukować.

Kolejną zastanawiającą rzeczą jest masowy wysyp satanistycznych pseudoartefaków tudzież pojawienie się takich, co owszem działają, ale zaledwie w wąskim spektrum tego, co obiecują ich twórcy, a to oznacza, że z powodzeniem mogą być zastąpione przez magiczne działania adeptów, przez ludzką Moc Serca i przez tworzone w umyśle węzły energetyczne, które zawsze właściwie rezonują z energetyczną całością. Wspominamy o tym, bo pojawili się oszuści, którzy za drakońskie sumy, nierzadko przekraczające tysiąc złotych, sprzedają np. karty czipowe z dziwnymi nadrukami, kamienne kule z tajemniczymi rysunki, rzekome odpromienniki mające jakoby neutralizować szkodliwy wpływ wi-fi czy telefonów komórkowych etc., mające rzekomo ratować życie, poprawiać zdrowie i relacje z ludźmi, a które skutecznie działają tylko w obszarze portfela dla sprzedawcy owych zwykle bezwartościowych gadżetów. Celują w tych śmiesznych gadżetach i pseudo odpromiennikach czy neutralizatorach szczególnie satanistyczni oszuści z Ukrainy i Rosji, którzy udają uzdrowicieli lub nawet lekarzy, chociaż niektórzy pracowali jako sprzątacze w szpitalach. Namnożyło się tego tyle, że nie można tu już mówić o jakimś konkretnym typie współczesnej pseudo magii, rzekomo szarej, tylko o otwarciu pseudo magicznej puszki Pandory, które należy do dziedziny satanistycznych oszustw biznesowych.

Większość owych pseudo ezoterycznych akcesoriów produkowanych przez satanistów (jak ukraińskie i rosyjskie neutralizatory pola wi-fi i promieniowania komórek) w ogóle nie działa, część jest ambiwalentna (tyle daje, co odbiera), parę wykazuje słabe tendencje wspomagające, ale są i takie, co rozrywają nawet pasma duchowe, a to oznacza, iż ich niszczące działanie zostało stworzone poza płaszczem energetycznym i jest celowo szkodliwe, aby głupi klienci przychodzili kupować kolejne gadżety radiestezyjno-magiczne. Nie sposób się w tym wszystkim połapać, a co tu dopiero mówić o okiełznaniu tego całego chaosu wyrosłego z Otchłani Chaosu czyli z piekielnych mroków światowego satanizmu. Może i nie trzeba, zwłaszcza że te wszystkie pseudo ezoteryczne, a w rzeczywistości satanistyczne stylizacje z powodzeniem może zastąpić narysowany własną ręką węzeł energetyczny, a jeśli chodzi o odpromieniowywanie łóżka z cieków wodnych, można sobie nazbierać kasztanów i trzymać przez rok pod łóżkiem, po roku wymieniając na nowe. Nawet uznane za dobrze działające odpromienniki, a więc twory, których działanie potwierdziła nauka, mogą być z powodzeniem zastąpione kreacją siły woli i Białej Magii, modlitwą wstawienniczą. Miast tracić czas i pieniądze na zakup cudzych pseudo wynalazków przykładowo ala Struski Gryf144 czy Mirosław Mazur z polskim pseudo Feng Shui i popadać w uzależnienie od cudzych mocy, co ogranicza wiarę we własne siły, lepiej sięgnąć po to, w co Bóg wyposażył każdego człowieka. Bardzo szybko się wtedy przekonamy, że Jego propozycja jest lepsza i tańsza od tego, co proponuje satanizm takich pachołków będących na usługach demonów w sposób oczywisty.

Kolejnym zatrutym owocem podrzuconym przez amerykańskich satanistów jest barwienie naszej rzeczywistości wszelkiej maści kursami rozwoju osobistego i kołczingu (coaching), kursami podrywania naiwnych panienek czy uwodzenia, także uwodzenia klienta celem wciskania kiczowatego towaru kiepskiej jakości dla zysku. Jednak poza słowną propozycją niczego owe nie dają, co najwyżej podejmują temat pracy z umysłem, a ten przecież trzeba porzucić z czasem na rzecz prawdziwego rozwoju świadomości (ćittam). Miast więc wychodzić poza stare konstrukcyjne schematy, oszukany uczestnik takich kursów jeszcze bardziej brnie w energetyczne uzależnienie i psychodeliczne namiastki duchowości podszytej ideologią satanistyczną. Jak dotąd nie natrafiliśmy na takich kursach osobistego rozwoju i kołczingu nawet na zaszyfrowany przekaz mówiący o pracy ze świadomością, a co tu dopiero mówić o jaźni i świadomości boskiej. Satanizm współczesny, amerykański, na ćpaniu szkodliwych narkotyków psychodelicznych oparty, zręcznie wychwycił światowe potrzeby w dążeniu do obcowania z Bogiem, ale przygotował taką sieczkę, taką bzdurę, że nawet katolickie i chrześcijańskie kościoły mogłyby się od niej sporo nauczyć w dziedzinie wyciskania kasiorki. Na którykolwiek kurs satanistyczny pójdziesz, nazw są dziesiątki, to doświadczycie co najwyżej odrobiny wyciszenia energetycznego i nauczycie się jedynie poprawniej odnajdywać w relacjach międzyludzkich, ale bywa, że relacje się dopiero popaprają. Niemniej po niezbyt długim czasie i tak wszystko wróci do punktu wyjściowego, bo podstawa do utrzymania zaproponowanych zmian nie może być proponowanymi technikami ugruntowana, musi opierać się na znanych od tysiącleci metodach jak regularna wieloletnia codzienna praktyka duchowa oraz przewodnictwo od żyjącego oświeconego mistrza duchowego z którym praktykujący mają dobry i trwały kontakt na zasadach przyjaźni, maitri.

Nadto niektóre techniki na satanistycznych kursach stanowią poważnie zagrożenie dla zdrowia psychicznego, jak chociażby regresing, gdzie pozornie nurkuje się w przeszłość doświadczeń ludzkich, a to nie jest prawdą, choć część z doświadczeń może przypominać taki model. Ludzie zapominają, że jest się w tej przestrzeni właśnie z powodu popełnionych wcześniej błędów i grzechów oraz zbrodni. Nie przez przypadek zablokowano nam wejścia w przeszłość dając Duszy przed kolejnym wcieleniem Napój Zapomnienia. Otwarcie tego portalu, jeśli ma miejsce, oznaczałoby dla wielu wejście w zapomnianą całkowitość, gdzie człowiek średnio 85% czasu poświęcał na niszczenie innych ludzi i wszelkiej maści szkodnictwo, w tym udział w bezsensownych wojnach. Możliwość siłowego odtworzenia takich stanów generalnie na stałe spacza i wynaturza psychikę, jednak tak zwani regreserzy zwykle sugerują zmyślone przez siebie wspomnienia podjudzając naiwnych klientów do produkowania fantasmagorii i urojeń na temat swojej przeszłości, co powoduje, że każda ogłupiona panienka w grupie jest Kleopatrą, a każdy ogłupiony samczyk Napoleonem. Wtedy można już na zawsze utonąć w swojej małości lub na stałe zsynchronizować powstałe zwyrodnienie uwsteczniające (regresingowe) ze światem ciemności. Regresing akurat wyjątkowo dobrze służy ciemnej przemianie, która zwykle rozpoczyna się już po kilku sesjach regresingu i jest trudna do powstrzymania, a osoby z sekty satanistów regresingowych zwykle nie są w stanie uczestniczyć w autentycznych programach duchowego rozwoju. 

Jedynym pozytywnym doświadczeniem podczas seansów satanistycznego rodzaju jest psychologiczne oddziaływanie świadomości na umysł, a poprzez umysł na biologię i ludzką psychiką, co może poprawić fizyczno-energetycznej kondycję, ale to akurat nie ma nic wspólnego z otwarciem wrót do przeszłości. Oczywiście, są ludzie nie zdający sobie sprawy z tego, co czynią, którzy potrafią uchylić przejście do zapomnianych, ukrytych w głębinach Duszy stanów i scen z przeszłości. Uczestników takich wejść poznacie potem po eskalacji ego, załamaniu psychicznym i typowym dla sekt zaprogramowaniu. Dawnego, znanego wam normalnego człowieka możecie już nie odnaleźć. Najgorszą rzeczą, jaka może się na wszelkich kursach satanistycznych przytrafić, to zetknięcie z człowiekiem opanowanym przez ciemność, przez czarny promień mocy ciemności i mroku. Prędzej czy później płacą za to niemal wszyscy, którzy odważyli się wejść na minowe pole wibracji takiego człekodemona, rakszasa czy daimona, dżinna. Na takich satanistycznych kursach za wysoką cenę ludzie padają łupem niskich wibracji i po czasie wciągają w nie innych, zachwalając kiepski towar niczym narkoman swojego dillera od THC, żabiego jadu czy równie zbrodniczej Ayahuaski. Sypią się związki, pada praca, niszczeją drogi życiowe, ludzie wchodzą w konflikt ze wszystkimi i wszystkim, umiera stare, a nowe, wrogie i nieuchwytne, raz na zawsze zamyka serce i zamyka umysł, a do tego odcina Duszę Wcieloną od Boga w górze. 

Ludzi po takich kursach czyścimy w Świętym Bractwie nagminnie, jeśli tylko jeszcze znajdzie się coś do uratowania i są jakieś nadzieje dla zagubionej w satanistycznych pomyleniach umysłowych Duszy, więc nie ma co się dziwić, że sataniści nerwowo reagują, słysząc wzmiankę o naszym Bractwie. Co jakiś czas urządzają zbiorowe seanse, na których starają się wiązać nam Moc albo jak psychotyczny satanista Struski nastawiając jakieś pseudo ezoteryczne gadżety na nas celem zniszczenia Świętego Bractwa, to znów w listach ostrzegają, że jak nie przestaniemy się bawić „brudnymi energiami”, to nas Bóg pokarze, tyle, że oni widzą swoje brudne energie w jakie są uwikłani, skoro nie chcą podjąć na resztę życia praktyki rozwoju duchowego w Świętym Bractwie oczyszczenia i uświęcenia ludzkich Dusz. Są i tacy sataniści, co bez ogródek grożą brutalniejszymi rozwiązaniami jak zniszczenie Świętego Bractwa klątwami i magiczną mocą swoich astralnych bytów. To właśnie tacy ludzie urządzają co jakiś czas oszczercze kampanie o naszym Świętym Bractwie na bazie motywów rzekomo duchowych, a także kilka włamań i napadów rabunkowych na nasze Ośrodki, chociażby w Gdyni, Szczecinie, Opolu i Częstochowie, urabiają opinię wśród zainteresowanych Internecie na portalach społecznościowych i czy próbując hakować stronę internetową (raz policja przymknęła jednego domorosłego hakera satanistę i pseudo ezoteryka od rozbójnictwa dikoskordiańskiego i promowania zboczeń seksualnych).

Co do odnajdywania się w pasmach duchowych, czego już w ogóle nie pojmuje i na szczęście nie robi satanizm z jego pseudoezoteryka i swawolami w seksualnych zboczeniach pseudo tantry polegającej na obmacywaniu i zbiorowych kopulacjach rodem z USA i Francji, to wszystko na ten temat jest umieszczone publicznie w Internecie, na wielu portalach. Póki co warto wiedzieć, że samo wejście do Świątyni Serca w czasie grupowych praktyk prawdziwego duchowego rozwoju opartego na wyższym duchowym białym świetle Boga i wyższych oktawach duchowych barw daje więcej, niż wszystko, czego można doświadczyć podczas zabawy z nagraniami hemi-sync czy w czasie medytacji z planszami lucyferycznych wing makersów powstałych jako odnoga jednego z amerykańskich nurtów lucyferycznego satanizmu. Duchowa Moc prawdziwych adeptów powoli rośnie, w miarę jak wiele dobrego czynią dla wspólnoty i społeczeństwa, ciągle się uczą i wciąż mają nadzieję, że przyjdzie dzień, kiedy będą mogli uzdrowić innych ludzi z każdej choroby, a wprowadzanie stałych zmian w większych przestrzeniach energetycznych nie będzie stanowić problemu. Lecz by tak się stało, trzeba ustawicznie pracować nad swoim sercem i jaźnią i robić dokładnie co, o czym mówią Anioły Boga i Bóstwa oraz Święci Mistrzowie w Świątyni Serca. Tej prostej zależności odwiedzający nas okazjonalnie sataniści w ogóle nie rozumieją. Wielu satanizmem pokręconych Dusz, nie potrafi wytrzymać na naszych programach oczyszczających i uduchowiających, uciekają, bywa że z kwikiem i skowytem podszytym agresją, już po kilkunastu minutach albo po pierwszej trzy godzinnej sesji zajęć czy warsztatów prawdziwego rozwoju duchowego. Niestety większość z nich uważa się za świętych tylko dlatego, że są weganami od kilku miesięcy i kilku lat, weganami pomylonymi czy wręcz obłąkanymi paranoicznymi teoriami spiskowymi na temat rzekomej szkodliwości mleka czy glutenu. Pysznią się swoją satanistyczną pseudo wiedzą, która nic w oczach świata duchowego nie znaczy, jeśli nie ma praktyki duchowej i służby po stronie sił Światłości Aniołów Boga. W niebiosach, u Boga, znaczenie ma tylko siła wsparcia dla twórczej wibracji wszechświata, a nie mówienie o tym i zajmowanie się w kółko swoją własną dupą i przyjemnościami penisowo-waginowymi.

Gdy odczytujemy z Kronik Akaśa (spolszcz. Akasza), jak ma się Prawda o nich samych i ile mają jeszcze do przepracowania, w złości potrafią trzasnąć drzwiami i jątrzyć gdzie się da, byle sobie samemu udowodnić, że to Mistrz jestem niepoprawny, a nie oni, że to Mistrz Duchowy się myli, a już najbardziej w ich przypadku. Przyjaciołom podpowiemy, by się o Mistrza nie martwili: nikt i nic Mistrza nie złamie, bowiem Prawda i Moc stoją po stronie Mistrza Duchowego, po stronie Guru posłanego na Ziemię przez samego Boga i Niebiosa, tak samo jak i po stronie każdego prawego człowieka poszukującego boskiej Prawdy. A trudności i starcia są naturalnym tłem życia każdego z ludzi, więc na inny los niż zmagania z satanistycznymi siłami zła nie liczymy podejmując świadomie wcielenie na tej Ziemi. Oczywiście potrzeba bardzo dużo wiedzy i syntezy wiedzy w Mądrość Bożą, by w otaczającym nas świecie jakoś się odnaleźć, ale warto na to poświęcić czas. Warto zrozumieć, że do każdego człowieka nieustannie płyną informacje ze sfer duchowych, energetycznych oraz fizycznych i że każdy po pewnym przygotowaniu bez problemu może z nich skorzystać. W ten sposób będzie w stanie poznać całą prawdę o swoim środowisku i należycie się w nim odnaleźć. Dopóki człowiek będzie jedynie zawierzał zdolnościom innych, dopóty będzie uzależniony od ich wiedzy i umiejętności, to jak wskazuje praktyka, zawsze będzie narażony na umniejszanie własnego potencjału i możliwość zwiedzenia przez pseudo ezoterycznych przedstawicieli światowego satanizmu, który od USA i całej zepsutej moralnie Ameryki spłynął na polską ziemię, niczym szambo, które wybiło i się szeroko rozlało. I śmierdzi satanistycznym gównem zboczeń, dewiacji i wynaturzeń. 

ROZWÓJ DUCHOWY

Rozwój duchowy jest aktywnym życiem, snem krystalizujących się marzeń, akordem współistnienia z Macierzą, pragnieniem zmian na lepsze, miłością formującą prawdę w drugim człowieku, Lotem Orła oraz wybawieniem od błędnego wizerunku samego siebie. Rozwój duchowy nie ma nic wspólnego z egoizmem, małością, podporządkowaniem i ślepotą. Rozwój duchowy to zaciśnięta pięść odwagi, sokole oko poznania, trzeźwość umysłu, otwartość serca i namiętność porywająca w tan drugiego człowieka. Rozwój duchowy to łzy niekończącego się szczęścia, których spływu będzie bronić archanielska stal rudrowej świadomości. Rozwój duchowy to wszechpotężny ruch, który ludzką małość przemienia w bożą doskonałość, a społeczną bezmyślność w rozumną siłę zmian, jakiej nie oprze się żaden zwyrodniały system polityczny czy teologiczny. To ruch, dążenie, które przy braku słów zmiata z powierzchni planety niemoc i ignorancję.

Rozwój duchowy w żadnym przypadku nie jest uszlachetnioną ucieczką od koszmarnej rzeczywistości, ale odwrotnie – jest techniką umożliwiającą powrót do niej w stanie całkowitej harmonii. Jest budzeniem się człowieka na poziomie ciała, duszy i ducha, a więc jest sięgnięciem po naturalne moce energetyczne i duchowe, które w materialnym aspekcie ludzkiej istoty są uśpione. Nie jest więc formą ezoterycznej i religijnej bufonady opusdeistycznej, satanistycznej czy dyskordiańskiej, ale rozkwitem ludzkiej istoty, która z perspektywy duchowej zupełnie inaczej postrzega przestrzenie, jakie przenika swoją wielopłaszczyznową strukturą. Rozwój duchowy jest dokładnym zaprzeczeniem tego, co 99% z ludzi w nim szuka przychodząc na rozmaite warsztaty. Na Drodze Duchowej nie znajdą schronienia słabi dla ukrycia swej słabości ani chorzy dla aprobaty swego kalectwa w zwodniczym pocieszeniu, a wypatrujący Brahmana Boga nie będą w swej ignorancji i lenistwie za wychwalanie kościelnych figurek błogosławieni. Rozwój duchowy działa zupełnie inaczej.

Rozwój duchowy jest powolnym, ale nieustępliwym budzeniem się wszystkich rodzajów inteligencji oraz scalaniem się istoty ludzkiej z całością Wszechrzeczy, z Macierzą Wszechświata. To cudowny, magiczny i pełen uniesienia proces aktywowania w człowieku potęgi wiedzy i mocy energetycznych i oraz ugruntowywania stałej łączności z Bożym światem duchowym, anielskim. Rozwój duchowy jest także procesem utrzymania odczucia Brahmana Boga na poziomie komórkowym. To proces przemiany, który raz na zawsze kładzie kres człowieczemu wygodnictwu i człowieczej głupocie. W akcentowaniu prawa duchowego uruchamia w człowieku odpowiedzialność za siebie i innych, która w rozumieniu całości, rozbudzając w nim troskę, opiekę i miłość, zakorzeni go w stanie radości i zmusza do działania na rzecz wyzwolenia świata od wszelkich ograniczeń prowadzących innych ku Bogu Ojcu, ku Brahma Baba. 

Duchowe zagubienie (lenistwo, zatrucie duszy i duchowa bezmyślność) jadem stoczy każdego, kto ideę braterstwa, równości i jedności zamieni na potrzebę wywyższania się i wykorzystywania innych w celach seksualnych czy biznesowych. A wystarczy ledwie kilka minut poświęcić dziennie na solidną Modlitwę, by Bóg i Wyższa Jaźń, Góra, w każdym utrzymała jasną Moc i wspierała go w wysiłku bycia szczęśliwym i tym szczęściem zarażającym innych. Każdy najdrobniejszy nawet konflikt czynów, słów i myśli z Prawami Niebios wykorzysta sataniczna ciemność do złamania człowieka poszukującego, a poprzez niego do złamania innych praktykujących. Stąd w rozwoju duchowym ogólna porada: cokolwiek by się działo, nigdy nie rezygnuj z Duchowości. Konflikt postępków człowieka z Boskim Prawem otwiera drogę do wejścia satanicznych ciemności w energetykę słabych duchowo osób żądnych zysku albo zboczeń seksualnych i powstaje tzw. wewnętrzne nawiedzenie, a potocznie przypał czy odpał, ześwirowanie. Od tej chwili każdy, kto się do takiej osoby pomylonej przez ciemne siły zbliży, traci Światło Boże i Moc Duchową, traci zdrowie i siły do walki ze złem i przeciwnościami losu. Siły ciemności zwyciężają takie pazerne osoby, wykorzystując ich ludzkie słabości do oszukiwania i łapczywość na zysk lub seks czy zaspokajanie chuci: wiele osób pada i się już nie podniesie, a wszytko z powodu złej żądzy jakiej się nie wyzbyli w procesie oczyszczania. Nie dlatego, że popełniły jakiś ciężki błąd czy grzech, ale dlatego, że do chwili jego popełnienia nie podjęły wymaganej uczciwej pracy nad sobą oraz pracy na rzecz Mistrza Duchowego i Wspólnoty Uczniów, przez co nie wypracowały stałych pasm łączących ich ze Światłością Bożą, z Wyższą Jaźnią, z Boską Duszą u Góry. Mimo początkowej odwagi i entuzjazmu, mimo niezłego poziomu psychoenergetycznego, a nawet duchowego, mimo starań w krzewieniu duchowych nauk i idei otwartego serca, ludzie padają  ofiarą słabości swojego charakteru, upadają z powodu własnych żądz i egotyzmu. 

Często mamy do czynienia z ludźmi po różnych kursach rzekomo ezoterycznych, a to związanych niby z taoizmem filozoficznym, huną, pranicznym czy duchowym uzdrawianiem, a to uczących harmonizowania energii wewnętrznych bądź otwierania się na kontakt z bliżej nieokreślonymi bytami czy astralnymi mistrzami, a to z jakimś własnowierstwem czy wprost z dyskordią satanistyczną. Zdumiewające w tym wszystkim jest powtarzające się nagminnie zjawisko brnięcia po omacku w coraz większy mrok i ogłupienie. Nikt nie uczy, z jakimi energiami i z jakiego poziomu czy raczej świata ma się wówczas do czynienia. Nawet uzdrawianie metodą reiki idzie na Zachodzie zwykle informacyjnie ślepym torem, każąc wierzyć, że gwarancją sukcesu są ich znaki, obiektywnie mówiąc: często działające odwrotnie, gdyż są nagminnie źle rysowane i źle uczone. Na spotkaniach duchowych szczegółowo omawia się te kwestię, bo też niepodobnym jest, by w dobie nowoczesnych systemów nauczania ktoś posługiwał się iluzjami opartymi na niewiedzy.

Takie obłudne oblicza ezoteryki są zrozumiałe, kiedy się dowiadujemy o diabolicznych forach pracy z energią czy rzekomej filozofii taoistycznej w naszej klasie, na których jawnie werbuje się ludzi ogłupionych do seksu homoseksualnego czy innych zboczeń jak narkomania. Ten prosty system wymuszonego niewiedzą zaufania (bo komuś w końcu trzeba zawierzyć) daje samozwańczym nauczycielom bioterapii, tai chi, reiki czy taoizmu szerokie pole do nadużyć. Gdy ktoś nie może zweryfikować czyichś słów czy zakresu działania jego mocy, łatwo ulega iluzji, że otarł się o boską prawdę. Czas w końcu uświadomić sobie, że nawet 90% rzekomo ezoterycznych kursów i zajęć to nadużycie tego samego rodzaju, co mur kościelny stojący między Bogiem a człowiekiem. Złapani w sidła fałszywej ezoteryki ludzie gonią z kursu na kurs, nie zyskując nic poza mylną i sprzeczną informacją pochodzącą ze źródeł radiestezyjnych, podczas gdy skale radiestezyjne nie nadają się do badania zjawisk duchowych. Na nic próżne przechwałki czy popisy radiestetów i wahadlarzy, fałszywych jasnowidzów, „złotych mirek”, gryfów czy demonicznych miast typu „oriin” i ich bytów które nie mają w sobie nawet odrobiny czci dla idei Guru oraz przewodnictwa awatarów.

Rozbudzony poprzez duchową Inicjację wokół serca Złoty Krąg jest artefaktem działającym z poziomu duchowego. Wystarczy tylko go uruchomić, dotknąć palcami i pozwolić mu pokazać swoją moc. Aktywizuje on zdrowienie kilkakrotnie szybciej niż człowiek posługujący się tradycyjną metodą bioterapii i jest w tym wydajniejszy o niemal połowę. Na dodatek nie trzeba wiele wiedzieć o budowie ludzkich organów, bo uruchamia on energie z poziomu świadomości, a ta wie, co należy zrobić, by zdrowie wróciło. Dzięki Złotemu Kręgowi podłączony doń człowiek w ciągu 5-6 godzin uzyskuje większą zdolność uzdrawiania niż psychotroniczny mistrz bioterapii, ale jest to pewną misteryjną tajemnicą systemów inicjacji takich jak Bhaiszadźja Unani. Na dodatek adept wcale nie musi znać się na medycynie, chociaż powinien mieć sporą wiedzę, aby leczyć duchowo jeszcze lepiej. Złoty Krąg posiada w tej materii stosowną wiedzę, ale trzeba poznać terminy i budowę człowieka, w szczególności autentyczny system organów Duszy czyli czakry. Złoty Krąg wokół serca zostaje aktywowany w czasie inicjacji z dłoni oświeconego Mistrza Duchowego, Guru, kogoś, kto całkowicie szczerze akceptuje wedyjską tradycję duchową i ajurwedę.

Nurzanie się w przeszłości, choćby tej wczorajszej, nic nie daje prócz pogarszania sytuacji, ale wielu w ogóle tego nie rozumie i wciąż tkwi wspomnieniami i rozpamiętywaniem w umarłym czasie, dławiąc własną moc. Chodzi w pracy duchowej o to, abyśmy odrzucili raz na zawsze szukanie rozwiązań w przeszłości, o ile nici duchowe tam nie zaprowadzą ku czemuś ważnemu. Zajmujemy się rozpuszczaniem przeszłości, rozpuszczaniem ego (anawa, nafs) zbudowanego na przeszłych zdarzeniach i nawykach. Będąc w harmonii zawsze pojmiemy, gdzie jest pies pogrzebany, bo umysł intuicyjny i rozumny, buddhi, włączy się w odpowiednim czasie. Rozdmuchując emocje kiepskich wspomnień, nic nie osiągamy, bo energia transformowana przez matrycę energetycznego ciała będzie tylko niszczyć myśliciela.

Ktoś, kto dziesięć lat negatywnie myślał o całym świecie, z dnia na dzień się nie przestawi na widzenie wszystkiego w kolorowych barwach. Jednakże po skasowaniu mrocznych podłączeń będzie to już realne do osiągnięcia, choć walka z własnymi myślami, z ukształtowaną zdarzeniami i przeżyciami matrycą, jest najtrudniejszą walką w życiu każdego wyzwolonego od władzy sił ciemności człowieka. Niemniej ten bój każdy musi stoczyć każdy, a już szczególnie osoby, które podjęły właściwą Drogę duchowego rozwoju, czyli Ścieżkę Inicjacji i Wtajemniczeń.

Czy kto każe Ci negatywnie oceniać własne wysiłki i własną przyszłość, czy chcesz by tak wyglądała? Łatwo to jednak powiedzieć temu, kto jest wolny energetycznie, kogo myśleniem od zewnątrz nikt nie steruje, ani szatan ani opusdeista czy satanista. Gdy siły ciemności pociągają za sznurki, walka z własnymi siłami bez medytacji i modlitwy, bez mocnych mantramów, bez wsparcia Guru i Boga jest walką z wiatrakami. Bez zerwania podłączenia do mrocznych bram ciemności jest ona niemal beznadziejna. Trzeba się czym prędzej udać do fachowca, który potrafi przerwać przeklęty krąg nawracających myśli, a jedynymi takimi fachowcami są autentyczni Guru, Awatarowie i Awadhutowie. Z manipulacją ciemnych się nie walczy, to daremne, gdyż manipulacja jest pobocznym efektem ataku, który należy zupełnie wyeliminować. Dlatego Pisma Święte powiadają: usuń zło spośród swego ludu, usuń zło spośród siebie.

Każda energetycznie wyczyszczona przez aćarjów czy Guru osoba, zwłaszcza po wykasowaniu węzłów karmicznych, narażona jest na zastosowanie lustra, czyli na odbijanie się jej własnych negatywnych myśli o niej samej, o innych, o sytuacjach i planach. Jak to się mówi: jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz. Należy bezwzględnie przestawić tok rozumowania na same sukcesy: uda się, mam prawo, inni są najwyżej zagubieni, więc ich szanuję, choć jestem ostrożny, nareszcie przyjdzie pogodny dzień.

Przyjrzyjmy się niektórym metodom, jakie demoniczne siły ciemności stosują do łamania człowieka na duchowej Drodze. Przychodzą nawet do Sanghi ludzie źli i ciemni, z ordynarnie szarymi lub czarnymi aurami, przychodzą czasem na zajęcia i warsztaty, aby szeptać poufnie do ucha brednie typu: „nie wiąż się z Guru”, „stare nauki jogi trzeba uwspółcześnić”, „lotos to pozycja zbyt trudna dla europejczyków”, „Guru jest dobry na Wschodzie, ale dla człowieka Zachodu nie jest potrzebny”, „czakramy nie istnieją”, „joga i medytacja jest zła”, „zajaraj sobie skręta marihuanki”, „zjedz malutką dawkę amanity (muchomora)” i wiele takich podobnych idiotyzmów, w które słabe dusze uwierzą na swój upadek i zatracenie poprzez ciemną przemianę w istotę ze świata ciemności, chaosu, dyskordii i wszelkiego zła! Takie rzeczy wygadują świadomi współpracownicy czarnej loży, wysłannicy mrocznych sił zła. Wszystko co odwodzi człowieka od Guru, Dharmy i Sanghi, czyli także od Boga i jego anielskich przewodów światła, miłości oraz mocy, wszystko co odwodzi od Boskiej Wspólnoty Duchowej jest złe i ostatecznie zgubne. Na Wschodzie powiada się, że kto nie odnalazł Guru, ten nie odnalazł Duchowej Drogi. Ludzie bez żyjącego na Ziemi Guru, który jest doskonałym przewodnikiem, wzorcem i źródłem wiedzy zawsze należą do błądzących i zagubionych. Generalnie, wytrwała praktyka solidnej Guru Jogi, a szerzej Dewa Joga z awatarami, guru i niebiańskimi istotami odwraca skutki ciemnej przemiany, o ile nie jest ktoś już całkiem upadłym bytem pozbawionym człowieczeństwa i boskości, odciętym od Boga i Wyższej Jaźni, odciętym od Atmana czyli ‚Aumakua.

ZAPRASZAMY!

Dodaj komentarz